Uwaga

"Perfect" i "Addict" nie jest tłumaczeniem. Cała historia jest fikcją, nigdy nie miała miejsca. W niektórych rozdziałach występują treści wulgarne, przeznaczone dla osób dorosłych. Czytasz na własną odpowiedzialność. Prawa autorskie są zastrzeżone. Na blogu mogą występować błędy. Jestem amatorką, więc nie wymagaj ode mnie za dużo.

ADDICT

"PERFECT"- CZYLI CZEŚĆ PIERWSZA JEST JUŻ SKOŃCZONA, KONTYNUACJA JEST NA BLOGU : WWW.ADDICT-FANFICTION.BLOGSPOT.COM

sobota, 25 maja 2013

Rozdział 4



-Wstawaj, Ava wstawaj. Śniadanie ci wystygnie.
-Już.. chwilę.. jeszcze 5 minut… proszę- powiedziałam dość zaspanym głosem. Głowa mnie bardzo bolała. Nie miałam ochoty się budzić. Wiem jednak, ze nie miałam wyboru. Zayn chciał znać prawdę. Musiałam mu powiedzieć. Powoli zaczęłam otwierać  oczy. Zobaczyłam go.. Stał… w samych dresach? Czemu on to robi?
-Zayn ubierz się. Nie mam ochoty oglądać ciebie pół nagiego.
Podszedł i mnie podniósł z łózka. Wziął na ręce i wyniósł do kuchni i posadził przy stole. Tam siedzieli już chłopcy.. i Emily? Co ona tutaj robiła? Dobra mniejsza z tym. Chociaż miałam przyjaciółkę przy sobie. Plus. Na stole stały talerze z kanapkami. Obok patelnia, a na niej jajecznica. Uwielbiałam wszystko co zrobione z jajek. Mniam. Zayn stał cały czas nade mną. Czekałam na to aż coś powie. Mam nadzieje tylko, że nie zacznie wczorajszego tematu.
-Kto głodny?- Krzyknął Niall.. on chyba tylko myśli o jedzeniu.
-Nie pierdol tylko nakładaj każdemu.- Odezwał się Harry. Chyba nie był w nastroju. Spojrzałam na niego. Jego wzrok od razu się odwrócił ode mnie. To dobrze.
W pewnej chwili usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Zerwałam się na równe nogi i pobiegłam do łazienki w której dzień wcześniej zostawiłam swoje rzeczy. Szukałam telefonu w torebce.
-Jest!-krzyknęłam z zachwytu, że go znalazłam. Na wyświetlaczu widniało imię i zdjęcie mojego chłopaka. Przejechałam palcem po ekranie, odbierając połączenie.
-Cześć Av. Co robisz? Może zobaczymy się dzisiaj? Co ty na to? Kolacja?-Mówił tak szybo, że nie wszystko zrozumiałam ale dobrze wiedziałam co ma na myśli. Uśmiech pojawił się na mojej zmęczonej twarzy.
-Wpadnij po mnie koło 18. Dobrze?
-Tak pewnie. Bądź gotowa. Ubierz coś ładnego. Pójdziemy do restauracji. Zresztą ty zawsze wyglądasz ładnie.
-O.. no weź przestań.. To co 18 pod moim domem. Tak? To.. to do zobaczenia.
-Tak do zobaczenia kochanie.. Kocham cię bardzo.
-No.. pa.
Zakończyłam ozięble rozmowę. Nie wiem czemu tak zrobiłam. Do pokoju wszedł…Harry. Ta czego on chciał? Nie mam ochoty z nim rozmawiać. Zachował się jak świnia
-Czego chcesz?
-Pogadać. Przepraszam, ze cię wczoraj .. nie wiesz… uderzyłem. Ja taki nie jestem. Rozumiesz.? Porozmawiaj ze mną. Proszę. Daj mi druga szansę. Zapomnijmy o tamtym. Dobrze? Proszę.
-Nie! Ty już wiele zrobiłeś. Nie zbliżaj się do mnie. Nie chce już cię znać. Kiedyś poznanie ciebie było marzeniem, a teraz chcę jak najszybciej o tobie zapomnieć. Rozumiesz? Nie chcę cię znać. – W moich oczach pojawiły się łzy. Dotknął ręką mojego policzka. Delikatnie otarł łzy. Założył mi moje włosy za ucho. Nie odrzuciłam jego dotyku. Pocałował mój policzek i szepnął do ucha krótkie przepraszam.  Objął mnie ramieniem. Wtuliłam się w niego, jednak po chwili zaczęłam się szarpać. Próbowałam się  uwolnić z jego objęcia.  Jednak on zacisnął bardziej ręce.
-Av naprawdę przepraszam, nie chciałem. Ja taki nie jestem. Przepraszam.. przepraszam, przepraszam. Uwierz mi. Nie chciałem i nie chcę cię skrzywdzić. Wybacz mi. Tak wiem jestem idiotą. Uderzyłem dziewczynę. Nie powinienem. Przepraszam.
-O.. widzę, że już pogodzeni.- Do pokoju wszedł Zayn. Miał uśmiech na twarzy. –Nie będę wam przeszkadzał.
-Nie, Zayn zostań. –Wykorzystałam moment nieuwagi Harry’ego i uwolniłam się z uścisku i podbiegłam do Zayna. Wtuliłam się w niego na co Harry chyba nie za dobrze zareagował bo odwrócił się i wyszedł.
-Co mu jest?- spytał Zayn.- Nie pogodziliście się?
-Nie. Przepraszał mnie ale mi nie jest łatwo. Zrozum to był pierwszy raz kiedy w ogóle ktoś mnie uderzył.
Nic nie odpowiedział tylko mnie przytulił jeszcze mocniej. Wydawało mi się, że staliśmy tam wieczność wtuleni w siebie.
-Zrozum Harry nie jest taki. Nigdy jeszcze nie widziałem żeby kogoś w ogóle uderzył . Musimy z nim w tej chwili to wyjaśnić. Jasne? Po co w ogóle ciebie o to pytam. Wołam go tu i koniec kropka.
-No dobra. Zróbmy to szybko. Chce mieć już to za sobą.
-Harry! Chodź tutaj! Szybko! Harry!
Stanął w drzwiach. A ja jak zwykle nie wiedziałam co mam zrobić. Stałam jak wryta. Tylko patrzyłam z obrzydzeniem na niego. Jak niby miałam się zachować?
-Co chcesz?
-Musimy poważnie pogadać. Nie ma innego wyjścia
-Nie mamy przecież o czym rozmawiać. prawda?
-Nie Harry. Musimy!- zrobił zdziwione oczy kiedy to ja coś powiedziałam.
-To powie mi ktoś o czym?
-O tym co się wczoraj zdarzyło
-A coś się wczoraj wydarzyło. Nie było nic przecież szczególnego.
-Oj Harry nie udawaj głupiego.
-Nie udaje. O co wam chodzi. Mówcie normalnie.
-A chodzi idioto o to, że położyłeś na mnie ręce. Wiedziałeś że jestem zaręczona. Wiedziałeś dobrze o tym. Ale ty i tak się posunąłeś daleko. Zresztą ja tez nie za bardzo byłam w porządku w ogóle, ze tu przyszłam.
-A o to wam chodzi. Ja już przeprosiłem. Przepraszać w nieskończoność nie będę jej.
-Nie chodzi abyś cały czas ją przepraszał. Musicie sobie  po prostu to wyjaśnić. Tyle. A teraz chodź tu i nie stój dalej w tych drzwiach!
Podszedł do nas i siedliśmy na łóżku. Odsunęłam się najdalej jak mogłam od Harry’ego. Patrzyłam na swoje palce, którymi natrętnie się bawiłam ze stresu.
-Dobra. To co wczoraj miało miejsce nie powinno się wydarzyć. Prawda? Harry?
-Chyba..
-Chyba? Tylko chyba? Chyba raczej tak!
-Harry zachowaj się normalnie. – Widać było, że w Zaynie aż się gotowało ale próbował tego nie pokazać.
-Tak. Tak to nie powinno się wydarzyć. Znasz mnie Zayn nie jestem taki. Po prostu mnie trochę poniosło.
Pomyślałam: TROCHĘ? Facet ty jesteś chyba trochę śmieszny.  To było za dużo. Jak chłopak może uderzyć dziewczynę? Jak?
-Harry nie uważasz że to nie tylko trochę? Nigdy nikogo nie uderzyłeś, a co dopiero dziewczynę. C o w ciebie wstąpiło?
-Nie wiem po prostu zezłościła mnie. Przy niej nie umiem się kontrolować. Wszystkie siły się wtedy we mnie zebrały. Moje ciało w ogóle przy niej się nie kontroluje.
-Powiedz po prostu, że ci się podoba i nie umiałeś przyjąć odrzucenia ani tego, ze nie może być twoja. Tak jak te inne krzyczące fanki nie pragnie ciebie.
Wyszedł. Nie odpowiedział. Chyba właśnie o to chodziło.
Dochodziła już godzina  16. Czas się zbierać.
-Zayn odwieziesz mnie do domu?
-Tak pewnie. Będę czekał na dole. Jak będziesz gotowa to daj znać.
Zayn był naprawdę cudowny. Jako jedyny z tego domu chyba nie chciał mnie przelecieć.  Był po prostu jak starszy brat.
Schodziłam na dół, gdy zobaczyłam jak Harry i Zayn o czymś rozmawiają. kiedy mnie zobaczyli momentalnie przestali.
-Ava, Harry cię odwiezie do domu. Okey? Ja nie mogę umówiłem się z Perrie.
-To ja chyba wrócę już jakimś autobusem albo na piechotę.
-Nie! Wracasz z nim. Jeszcze ci się coś stanie. Nie wrócisz sama.
-Wrócę. Już wolę sama niż.. z nim.
-Nie obchodzi mnie to, że go nie lubisz. On cię tylko odwiezie. Obiecał, że nic ci nie zrobi. Nie odezwie się. Prawda Harry?
-Zdecydowanie.
-No dobra. Pa Zayn. Do zobaczenia. Cześć wszystkim.
-Cześć Ava- usłyszałam jak mówili chórem z kuchni. Czy oni zawsze tylko w kuchni siedzą?
Dobra mniejsza z tym , że siedzą w kuchni. Jak tu miałam wytrzymać z Harrym w jednym aucie przez dobre 15 minut i go nie rozszarpać?  
Wsiedliśmy do auta. Zapięłam pasy. Ruszyliśmy. Co chwilę spoglądał na mnie. Ja zresztą na niego też. kiedy spostrzegł to że na niego patrzę na jego twarzy ukazały się dołeczki spowodowane uśmiechem. Znowu spojrzał i … ja też spojrzałam. Uśmiechnęłam się. Odwzajemnił to. No nie stanęliśmy w korku. Przecież ja nie zdążę. No fajnie.
-Przykro mi. Wiem, ze nie mogę albo mam potrzebę złapania cię właśnie teraz za rękę.  
Odwrócił głowę w stronę szyby.  Jego ręce spoczywały na udach. Ruszyłam rękę w kierunku jego. Po chwili jednak ją cofnęłam. On to zauważył. No i co teraz ja mam zrobić. Głupia ja.
-Ava ja na prawdę nie chciałem. – spojrzał na moją dłoń- Mogę?
Nic nie odpowiedziałam tylko ja chwyciłam jego.  Uśmiech i zarazem zakłopotanie pojawiło się na jego twarzy momentalnie.
-Dziękuję.
-Ej jeszcze ci nie wybaczyłam. Nadal mi z tym źle. Po prostu chcę żeby czas kiedy będziemy stali w tym korku upłynął milej niż gdybyśmy mieli się nie odzywać.
Kiedy to powiedziałam korek nagle zniknął i mogliśmy spokojnie jechać w stronę mojego domu.
-Cieszę się, ze już jest lepiej.
-Harry wcale nie jest. Ja nadal to pamiętam. Dzięki za podwózkę.  Pa. Może się kiedyś zobaczymy na jakimś koncercie.
-No dobra. Do zobaczenia.
Wysiadłam z samochodu. Zamknęłam drzwi. przeszłam przez jezdnię.  Stanęłam na chodniku. Odwróciłam się. On nadal był. Wysiadł z samochodu i stanął przed  nim. Skrzyżował swoje ręce na klatce piersiowej i oparł o auto. Spojrzałam na swoje stopy. Zdjęłam wysokie obcasy. Rzuciłam je na ziemie i podbiegłam do chłopaka. Przycisnęłam moje usta do jego.  Naprawdę tego pragnęłam. Ale jak ja z tego się wytłumaczę Justinowi. Miał cudowne usta. Takie miękkie. przyciągnął mnie bliżej siebie. Oplotłam go nogami. Dłonie włożyłam w jego loki.  Pragnęłam go, musiałam w końcu to przyznać. Jednocześnie kiedy nie chciałam mieć z nim nic wspólnego , chciałam móc zatopić swoje usta w jego. Oderwał się ode mnie. Tak on ode mnie. Nadal mnie trzymał na rękach. Uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił to.
-Pragnę cię. Nawet nie wiesz jak bardzo. – wyszeptał, a jego oddech lądował na mojej szyi co  spowodowało gęsią skórkę. Wtuliłam się jeszcze raz w niego. Stanęłam już na swoich nogach. Jeszcze raz ucałowałam i ruszyłam w stronę swojego domu. Pociągnął mnie za rękę i odwrócił tak, że byłam teraz do niego plecami. Przyciągnął do siebie. Miedzy nami nie było ani centymetra przerwy. Odgarnął z mojej szyi włosy i ucałował ją. Wędrował do moich ust. Wreszcie poczułam znowu jego usta. Były takie miłe w dotyku. Nie mogłam się powstrzymać. Zachłannie je całowałam.
-Harry..…ja....muszę...…iść.. Justin….. niedługo …… tutaj…..będzie....- Mówiłam przerywając co chwilę pocałunek.
-No tak. Przepraszam. Zapomniałem. Do zobaczenia kochanie. – Uśmiech na jego ustach był cudowny. I jeszcze te dołeczki w policzkach. Pocałowałam go ostatni raz i pobiegłam do domu, zbierając z chodnika moje buty. Otworzyłam drzwi i jak najszybciej mogłam wbiegłam po schodach do swojego pokoju. Rozebrałam się. Powędrowałam do łazienki i wskoczyłam po prysznic. Szybko, szybko bo Justin zaraz tutaj będzie. Po skończonym prysznicu poszłam do garderoby. Wzięłam pierwszą,  lepszą sukienkę, do tego szpilki i torebkę. Ubrałam się.  Umalowałam. Spojrzałam na telefon aby zobaczyć ile jeszcze mam czasu. 20 minut. Telefon zawibrował.
Od razu odpisałam

Kto to mógł być? Nikomu nie dawałam ostatnio mojego numeru. wyjrzałam przez okno. No tak teraz już wszystko wiem. Harry. Jego samochód nadal stał przed moim domem.  Na wiadomość nie musiałam długo czekać. Pojawiła się po chwili.

Musiałam mu odpisać żeby jechał. Nie  mógł tutaj zostać. Jusin pewnie będzie wcześniej jak zawsze. Nie mogłam ryzykować tego że Justin go tutaj zobaczy.  Co wtedy mu powiem. ‘Cześć Justin wiesz co wczoraj nocowałam w domu One Direction, a i całowałam się z Harrym. ‘

Zeszłam na dół aby zobaczyć jeszcze raz jak wyglądam. Nałożyłam szpilki na stopy. Wrzuciłam do torebki klucze, chusteczki, telefon, błyszczyk. Nie byłam zwolennikiem wielkiego makijażu. Zazwyczaj był to po prostu tusz do rzęs, puder i jakaś pomadka, czy błyszczyk do ust. I tyle. Zadzwonił dzwonek do drzwi. To na pewno Justin. Poszłam otworzyć.
-Cześć kochanie.- Złożył pocałunek na moich ustach. Przytuliłam go. –Idziemy?
-Tak pewnie.
Weszliśmy do jego samochodu.
-Gdzie mnie zabierasz?
-Do restauracji. Już mówiłem.
-Wiem, że do restauracji. A dokładniej nie możesz?
-Niespodzianka. Nie martw się będzie dobrze.
-Nie martwię się. Wiem, że z tobą jest cudownie.
-Kocham cię.
-Wiem. –Uśmiechnęłam się do niego. i ścisnęłam jego dłoń.
Dojechaliśmy na miejsce. Była to na pewno bardzo droga restauracja. Przynajmniej jej wygląd zewnętrzny na to wskazywał. Weszliśmy do środka. Siedliśmy przy stoliku. Zamówiliśmy wino i coś do jedzenia.
-Co się dzieje kochanie?- Jego pytanie wyrwało mnie z rozmyślań na temat Harry’ego. Właśnie Harry’ego.
-Co? Hm..? Mówiłeś coś? Przepraszam. Zamyśliłam się.
-No właśnie o tym mówię. Coś się dzieje. Co jest?
-Nic.
-Właśnie widzę. Mów co się dzieje. Proszę. Chcę wiedzieć co ci przeszkadza.
-Poznałam kogoś.
-Tak no i jak?
-Justin nie mówię tu o przyjaciółce.
-Co do cholery chcesz przez to powiedzieć?
-Nic..
-To po co o tym mówisz?
Nic przez chwilę nie mówiłam. stałam od stolika. Kierowałam się w stronę wyjścia.
-Stój. Wytłumacz mi to!
- Co?
-O co z tym kimś kogo poznałaś chodzi. Chcę i muszę wiedzieć.
-Nie powiem. nie spodoba ci się to.
-Powiedz!
Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Trochę to bolało. Rozumiałam go. Byliśmy już ze sobą długo a ja mu z takim czymś wyskakuję.
-Co? Całowałam się z nim.
-Że co? Jak to? To przepraszam to że jesteśmy ze sobą od małego to już nic dla ciebie nie znaczy.
-Justin! Przestań to było tylko chwilowe. Taki impuls. Potrzebowałam wtedy ciebie.
-Gdzie jest teraz ten skurwysyn co się dobiera do czyichś dziewczyn?
-Justin to nic nie znaczyło!
-Mów!
-Justin! Nie rób tego!
W nim aż się buzowało. W jego oczach widać było nic innego jak ciemność. Nigdy go takiego nie widziałam, jednak wiem do czego był zdolny. Nie raz słyszałam, ze z kimś się bił. Ten drugi zawsze trafiał do szpitala, albo od razu do piachu bo stwierdzono zgon. Bałam się. Łzy zaczęły mi płynąć po policzkach jak wodospad.
-Mów w tej chwili kim i gdzie on jest!
-Uspokój się Justin! Proszę.
-Mów!
-Kojarzysz tych chłopaków z One Direction?
-Tak a co oni mają wspólnego? Nie, nie mów, że to któryś z tych.. tych.. całował moją dziewczynę.
-To Harry.
-Zaraz jadę i go rozerwę.
-Justin! Proszę nie! Proszę!
Przycisnęłam jego policzek do swojego. mój oddech lądował na jego szyi.
-Justin proszę! Nie rób tego! Zostań! Proszę!
-Zostanę teraz, ale wiesz, że ja tego tak nie zostawię? Porozmawiam sobie z nim.
-Tylko proszę nie rób nic głupiego!
Wróciliśmy do domu. Cały był spięty. Siadł na kanapie przed telewizorem z piwem. Oglądał jakiś mecz. Ja poszłam się przebrać. Założyłam szorty i jakiś T-shirt Justina. Zeszłam na dół i siadłam koło niego. Wtuliłam się w jego tors a on objął mnie ramieniem. Musnęłam jego usta. Kochałam go. Nie chciałam go stracić. Chciałam go mieć przy sobie. Nie mogłam sobie wyobrazić innej kobiety przy nim. Justin wziął pilot do ręki i zmienił kanał na jakiś muzyczny. 
-Zatańczysz dla mnie!?
-Nie, nie wygłupiaj się.
-To nie było pytanie.
-Nie, wiesz że nie umiem. Nie ruszam się za dobrze.
-Proszę zrób to dla mnie.
-No nie wiem.
Nie był to za dobry pomysł. Justin stanął przede mną i wyciągnął do mnie rękę. 
-Wstawaj. Razem zatańczymy.
No śmieszne. On świetnie tańczył. Kiedy szliśmy do klubu, dziewczyny go pożerały wzrokiem, a ja..? Ja byłam tą która robiła za nie ładne tło.
-Justin wiesz, że nie umiem. Nie to co ty. 
-Oj nie marudź.
Przyciągnął mnie do siebie. Stałam tyłem do niego. Nie było żadnej przerwy między naszymi ciałami. Dobrze się czułam kiedy mnie tak trzymał. Jego ręce powędrowały z moim ramion na biodra przechodząc przez obojczyki, piersi i brzuch. Nie powiem, jego dotyk był kojący i miły. Zaczęliśmy się poruszać wolno w rytm muzyki. Machaliśmy biodrami to w prawo to w lewo. On przestał a ja dalej kręciłam biodrami ocierając o jego krocze. Było to trochę podniecające. Nadal trzymał mnie za biodra i nimi kołysał.
-Chodź do sypialni.. co?
-Zostańmy.. tak jest świetnie.
Odwróciłam się do niego. musnęłam jego usta. Przejechałam ręką po jego koszulce. Miał niesamowicie piękne ciało. Nie wiem jak on to zrobił ale to na prawdę było coś. Jedną rękę wsunęłam w jego włosy a druga pod koszulkę.Uśmieszek zagościł na jego twarzy. Nie przestawałam go całować. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu dochodzący z tylnej kieszeni moich spodenek. Justin sięgnął ręką po niego. Podniósł do góry i nie odrywając swoich ust od moich spojrzał na telefon aby zobaczyć kto dzwoni.Justin oderwał się nagle ode mnie jakby został poparzony.
-Co się stało?- spytałam zdezorientowana. O co mu chodziło?
- Zgadnij kto dzwoni!?
-Justin nie drażnij się ze mną tylko daj mi ten telefon albo powiedz kto dzwoni!
-Twój kochaś. Nie mów, ze nie wiedziałaś.
-Halo?- no nie nie wierze, ze odebrał. Zabije Harry'ego za to, ze  w ogóle dzwonił.
-Justin oddaj mi to!
- Czego chcesz? Spierdalaj od mojej dziewczyny!
-Justin! Uspokój się.
Wreszcie wyrwałam mu telefon. 
-Halo? Harry przepraszam. Nie teraz. Nie dzwoń do mnie.
-Av.. spotkajmy się... .... dobrze?
Justin zabrał mi telefon i go roztrzaskał na ziemi.
-Pojebało cię?
-Ava a ty co robisz? Puszczasz się z jakimś lalusiem.
-Przestań....Ty wcale nie jesteś lepszy! Myślisz że nie wiem?
-O czym kurwa?
Nic nie powiedziałam wybiegłam z domu. Skierowałam się  w stronę domu chłopaków. Pomimo co tam sie wydarzyło czułam, że jestem bezpieczna. 
Szłam długo aż wreszcie doszłam pod ich dom. Byłam wykończona. Zapukałam. Otworzył Liam.


9 komentarzy:

  1. Czy ten prolog nie jest za długi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiemze jest bardzo dlugi.. Ale tam sa wiadomosci ktore musza byc. Sa po prsotu wazne dla opowiadania

      Usuń
  2. Nom przyznam że jest trochę długi :P ale co tam :D Co będzie dalej?

    OdpowiedzUsuń
  3. czytam i czytam i knxskjfewoie *_* <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy tylko dla mnie ta Ava jest suką ?
    Przepraszam ... ale tak uważam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. matko co tu się dzieje ? EMOCJE *.*

    OdpowiedzUsuń