Uwaga

"Perfect" i "Addict" nie jest tłumaczeniem. Cała historia jest fikcją, nigdy nie miała miejsca. W niektórych rozdziałach występują treści wulgarne, przeznaczone dla osób dorosłych. Czytasz na własną odpowiedzialność. Prawa autorskie są zastrzeżone. Na blogu mogą występować błędy. Jestem amatorką, więc nie wymagaj ode mnie za dużo.

ADDICT

"PERFECT"- CZYLI CZEŚĆ PIERWSZA JEST JUŻ SKOŃCZONA, KONTYNUACJA JEST NA BLOGU : WWW.ADDICT-FANFICTION.BLOGSPOT.COM

piątek, 31 maja 2013

Rozdział 5



Otworzył Liam.
-Mała, co jest? Co się stało? Nie płacz.
-Zawołaj Harry’ego. Proszę.
Nie mogłam opanować płaczu. Chciałam znaleźć się w jego ramionach i zapomnieć o Justinie. Wiedziałam już od jakiegoś czasu, ze mnie zdradza z każdą napotkaną dziewczyną, ale kochałam go. Nie miałam pojęcia co z tym zrobić. Poznałam Harry’ego i chyba to uświadomiło mi, ze Justinowi trzeba wszystko powiedzieć. Przecież nie mogłam tego zrobić już p przyjęciu nazwiska Bieber. Prawda? Wiem, ze ja też nie zachowałam się fair w stosunku do niego. Nie ważne teraz chciałam być blisko Hazzy.
-Ava, przepraszam nie wiedziałem że on zobaczy, że dzwonię. Nie miałem pojęcia. Nie pomyślałem nad tym. Byłem tak zdesperowany, bo chciałem usłyszeć  ciebie.
Nic nie mówiąc wtuliłam się w jego ciepłe ciało. Owinął ręce  wokół mojej tali. Zaniósł mnie po schodach do swojego pokoju i położył na łóżku. Nie musiałam teraz oganiać się przed jego dotykiem. Potrzebowałam go.  Obszedł łóżko dookoła aby położyć się koło mnie. Zasnęłam.
Rano kiedy się obudziłam on leżał koło mnie i patrzył.
-Dzień dobry Skarbie.
Uśmiech pojawił się na jego twarzy, a ja złożyłam pocałunek na jego ustach.
-Cześć Harry.
-Wstawaj, chłopaki zrobili śniadanie. Lepiej szybko się zbierzmy bo zaraz już niczego nie będzie.
-No już, już. Tak nie mam siły.
-Dobra poczekaj. Nie ruszaj się. Zaraz wrócę.
-No okey.
Pięć minut później Harry wszedł do pokoju z tacą pełną jedzenia. Byłam bardzo, bardzo głodna. Położył na łóżku. Zaczął mnie karmić jak dziecko. Kiedy zjedliśmy nie mogliśmy od siebie oczu oderwać. Przyglądałam się jego tatuażom. Miał ich dość dużo. Ciekawa byłam jaka jest ich symbolika. Co mogą oznaczać te ptaki, klatka, motyl, statek, i wszystkie napisy?
-Czemu tak się przyglądasz?
-Twoim tatuażom. Masz ich dość sporo. Nie za dużo?
-Nie. Lubię to. Nie podobają ci się?
-Podobają. Co one oznaczają?
Tak spędziliśmy popołudnie. Potem jeszcze obejrzeliśmy parę filmów. Zjedliśmy coś. Poszłam się wykąpać. Kiedy wyszłam z wanny, spojrzałam w lustro. To co zobaczyłam trochę mnie przeraziło. Rozmyty makijaż, a o włosach już nie wspomnę. No tak nie zmyłam go od wczoraj. Nie miałam na nic siły.  Wytarłam ciało ręcznikiem. Owinęłam się nim dokładnie tak żeby nie spadł. Wyszłam.
-Harry.. Dasz mi jakąś koszulkę i dresy? Harry..? Gdzie ty jesteś?
W pokoju było pusto. Postanowiłam sama sobie wziąć ubranie. Zajrzałam do garderoby. Jezu jakei to było wielkie. Wzięłam pierwszy, lepszy jakiś biały T-shirt z dekoltem w serek, takie jak zazwyczaj Harry nosi. Wzięłam zwykłe szare dresy. Ubrałam się. Zeszłam na dół. Siedzieli tam wszyscy z wyjątkiem Louisa, który za pewne był ze swoją dziewczyną, Eleanor.
-Ładnie wyglądasz Ava. –Powiedział Harry i wyszczerzył zęby.
-Wiem. Wołałam cię, ale chyba nie usłyszałeś.
-Nie bo rozmawialiśmy z chłopakami. Chodź, siadaj.-Poklepał miejsce obok siebie. Usiadłam tak jak chciał. Objął mnie ramieniem.
**
Tak mijały kolejne tygodnie. Nadal nie odezwałam się do Justina.  Nie wracałam do domu. Nic, zero kontaktu z wcześniejszym towarzystwem, światem, jeśli można to tak nazwać.  Spędzałam każdą chwilę w obecności któregoś z chłopaków. Źle się z tym czułam, że tak ciążyłam na nich. Stosunki z Harrym były na poziomie przyjaźni. Nic więcej. Traktowałam go tak jak resztę.  
**
Pewnego dnia chłopaki poszli do kina. Zostaliśmy tylko ja i Harry. Poszliśmy do kuchni, żeby zrobić jakąś kolacje.  Zanieśliśmy Przygotowane danie na stół i zasiedliśmy przy nim. Jedliśmy w ciszy. Czasami tylko spoglądaliśmy na siebie.  Lekki uśmiech i to wszystko. Kiedy skończyliśmy jeszcze długo tak siedzieliśmy- patrząc na siebie i nic nie mówiąc. Wreszcie Harry się odezwał.
-Może byśmy zagrali w coś?
-W co?
-Nie wiem scrabble?
-No dobra. Przyniosę. Gdzie są?
-Nie ty zostań. Ja pójdę bo są głęboko schowane w szafie.
-Okey.
Harry poszedł. Wyniosłam brudne talerze do kuchni i wróciłam na swoje miejsce. Harry już tam siedział. Zaczęliśmy grać. On zaczął. Układaliśmy przeróżne słówka. Aż Harry’emu znudziły się chyba normalne i zaczął układać dość zboczone.  Dziwiłam się tylko jak mogą mu cały czas literki pasować do ułożenia takich wyrazów. Ja też dołączyłam do układania takich słów.
-SEKS- powiedziałam i położyłam na planszy.
On chwile myślał i powiedział.
-Teraz.- ułożył.
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Przełożyłam nogę na nogę. Przez przypadek lekko go kopnęłam.  Przygryzłam wargę.
-Przepraszam, nie chciałam.
-Nic nie szkodzi.
Harry patrzył teraz na dwa wyrazy na planszy. Seks i teraz.. hm… Zrzuciłam wszystko co było na stole i wskoczyłam na stole, łapiąc Harry’ego za koszulkę i przyciągając do siebie. Namiętnie go pocałowałam. Oddał pocałunek i też wszedł na stół. Stanęliśmy i nadal się całowaliśmy.  Harry zszedł na moja szyję. Przygryzał ją i muskał językiem. Zostawił na niej malinkę. Jęknęłam. Objął moją talię a ja nogami jego .  Odsunęliśmy się od siebie. Zeszliśmy ze stołu. Znowu zaczęliśmy się całować. Z każdym ruchem coraz namiętniej. Polizał językiem moja wargę prosząc o wejście. Otworzyłam usta i poczułam jego język a on mój.  Włożyłam ręce w jego loki. Lekko za nie szarpnęłam. Jęknął.  Jak mi tego brakowało przez te tygodnie. Jakoś przeszliśmy do salonu nie odrywając swoich ciał od siebie. Leżeliśmy już na dywanie. Zaczęłam zdejmować koszulkę Harry’ego gdy….

sobota, 25 maja 2013

Rozdział 4



-Wstawaj, Ava wstawaj. Śniadanie ci wystygnie.
-Już.. chwilę.. jeszcze 5 minut… proszę- powiedziałam dość zaspanym głosem. Głowa mnie bardzo bolała. Nie miałam ochoty się budzić. Wiem jednak, ze nie miałam wyboru. Zayn chciał znać prawdę. Musiałam mu powiedzieć. Powoli zaczęłam otwierać  oczy. Zobaczyłam go.. Stał… w samych dresach? Czemu on to robi?
-Zayn ubierz się. Nie mam ochoty oglądać ciebie pół nagiego.
Podszedł i mnie podniósł z łózka. Wziął na ręce i wyniósł do kuchni i posadził przy stole. Tam siedzieli już chłopcy.. i Emily? Co ona tutaj robiła? Dobra mniejsza z tym. Chociaż miałam przyjaciółkę przy sobie. Plus. Na stole stały talerze z kanapkami. Obok patelnia, a na niej jajecznica. Uwielbiałam wszystko co zrobione z jajek. Mniam. Zayn stał cały czas nade mną. Czekałam na to aż coś powie. Mam nadzieje tylko, że nie zacznie wczorajszego tematu.
-Kto głodny?- Krzyknął Niall.. on chyba tylko myśli o jedzeniu.
-Nie pierdol tylko nakładaj każdemu.- Odezwał się Harry. Chyba nie był w nastroju. Spojrzałam na niego. Jego wzrok od razu się odwrócił ode mnie. To dobrze.
W pewnej chwili usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Zerwałam się na równe nogi i pobiegłam do łazienki w której dzień wcześniej zostawiłam swoje rzeczy. Szukałam telefonu w torebce.
-Jest!-krzyknęłam z zachwytu, że go znalazłam. Na wyświetlaczu widniało imię i zdjęcie mojego chłopaka. Przejechałam palcem po ekranie, odbierając połączenie.
-Cześć Av. Co robisz? Może zobaczymy się dzisiaj? Co ty na to? Kolacja?-Mówił tak szybo, że nie wszystko zrozumiałam ale dobrze wiedziałam co ma na myśli. Uśmiech pojawił się na mojej zmęczonej twarzy.
-Wpadnij po mnie koło 18. Dobrze?
-Tak pewnie. Bądź gotowa. Ubierz coś ładnego. Pójdziemy do restauracji. Zresztą ty zawsze wyglądasz ładnie.
-O.. no weź przestań.. To co 18 pod moim domem. Tak? To.. to do zobaczenia.
-Tak do zobaczenia kochanie.. Kocham cię bardzo.
-No.. pa.
Zakończyłam ozięble rozmowę. Nie wiem czemu tak zrobiłam. Do pokoju wszedł…Harry. Ta czego on chciał? Nie mam ochoty z nim rozmawiać. Zachował się jak świnia
-Czego chcesz?
-Pogadać. Przepraszam, ze cię wczoraj .. nie wiesz… uderzyłem. Ja taki nie jestem. Rozumiesz.? Porozmawiaj ze mną. Proszę. Daj mi druga szansę. Zapomnijmy o tamtym. Dobrze? Proszę.
-Nie! Ty już wiele zrobiłeś. Nie zbliżaj się do mnie. Nie chce już cię znać. Kiedyś poznanie ciebie było marzeniem, a teraz chcę jak najszybciej o tobie zapomnieć. Rozumiesz? Nie chcę cię znać. – W moich oczach pojawiły się łzy. Dotknął ręką mojego policzka. Delikatnie otarł łzy. Założył mi moje włosy za ucho. Nie odrzuciłam jego dotyku. Pocałował mój policzek i szepnął do ucha krótkie przepraszam.  Objął mnie ramieniem. Wtuliłam się w niego, jednak po chwili zaczęłam się szarpać. Próbowałam się  uwolnić z jego objęcia.  Jednak on zacisnął bardziej ręce.
-Av naprawdę przepraszam, nie chciałem. Ja taki nie jestem. Przepraszam.. przepraszam, przepraszam. Uwierz mi. Nie chciałem i nie chcę cię skrzywdzić. Wybacz mi. Tak wiem jestem idiotą. Uderzyłem dziewczynę. Nie powinienem. Przepraszam.
-O.. widzę, że już pogodzeni.- Do pokoju wszedł Zayn. Miał uśmiech na twarzy. –Nie będę wam przeszkadzał.
-Nie, Zayn zostań. –Wykorzystałam moment nieuwagi Harry’ego i uwolniłam się z uścisku i podbiegłam do Zayna. Wtuliłam się w niego na co Harry chyba nie za dobrze zareagował bo odwrócił się i wyszedł.
-Co mu jest?- spytał Zayn.- Nie pogodziliście się?
-Nie. Przepraszał mnie ale mi nie jest łatwo. Zrozum to był pierwszy raz kiedy w ogóle ktoś mnie uderzył.
Nic nie odpowiedział tylko mnie przytulił jeszcze mocniej. Wydawało mi się, że staliśmy tam wieczność wtuleni w siebie.
-Zrozum Harry nie jest taki. Nigdy jeszcze nie widziałem żeby kogoś w ogóle uderzył . Musimy z nim w tej chwili to wyjaśnić. Jasne? Po co w ogóle ciebie o to pytam. Wołam go tu i koniec kropka.
-No dobra. Zróbmy to szybko. Chce mieć już to za sobą.
-Harry! Chodź tutaj! Szybko! Harry!
Stanął w drzwiach. A ja jak zwykle nie wiedziałam co mam zrobić. Stałam jak wryta. Tylko patrzyłam z obrzydzeniem na niego. Jak niby miałam się zachować?
-Co chcesz?
-Musimy poważnie pogadać. Nie ma innego wyjścia
-Nie mamy przecież o czym rozmawiać. prawda?
-Nie Harry. Musimy!- zrobił zdziwione oczy kiedy to ja coś powiedziałam.
-To powie mi ktoś o czym?
-O tym co się wczoraj zdarzyło
-A coś się wczoraj wydarzyło. Nie było nic przecież szczególnego.
-Oj Harry nie udawaj głupiego.
-Nie udaje. O co wam chodzi. Mówcie normalnie.
-A chodzi idioto o to, że położyłeś na mnie ręce. Wiedziałeś że jestem zaręczona. Wiedziałeś dobrze o tym. Ale ty i tak się posunąłeś daleko. Zresztą ja tez nie za bardzo byłam w porządku w ogóle, ze tu przyszłam.
-A o to wam chodzi. Ja już przeprosiłem. Przepraszać w nieskończoność nie będę jej.
-Nie chodzi abyś cały czas ją przepraszał. Musicie sobie  po prostu to wyjaśnić. Tyle. A teraz chodź tu i nie stój dalej w tych drzwiach!
Podszedł do nas i siedliśmy na łóżku. Odsunęłam się najdalej jak mogłam od Harry’ego. Patrzyłam na swoje palce, którymi natrętnie się bawiłam ze stresu.
-Dobra. To co wczoraj miało miejsce nie powinno się wydarzyć. Prawda? Harry?
-Chyba..
-Chyba? Tylko chyba? Chyba raczej tak!
-Harry zachowaj się normalnie. – Widać było, że w Zaynie aż się gotowało ale próbował tego nie pokazać.
-Tak. Tak to nie powinno się wydarzyć. Znasz mnie Zayn nie jestem taki. Po prostu mnie trochę poniosło.
Pomyślałam: TROCHĘ? Facet ty jesteś chyba trochę śmieszny.  To było za dużo. Jak chłopak może uderzyć dziewczynę? Jak?
-Harry nie uważasz że to nie tylko trochę? Nigdy nikogo nie uderzyłeś, a co dopiero dziewczynę. C o w ciebie wstąpiło?
-Nie wiem po prostu zezłościła mnie. Przy niej nie umiem się kontrolować. Wszystkie siły się wtedy we mnie zebrały. Moje ciało w ogóle przy niej się nie kontroluje.
-Powiedz po prostu, że ci się podoba i nie umiałeś przyjąć odrzucenia ani tego, ze nie może być twoja. Tak jak te inne krzyczące fanki nie pragnie ciebie.
Wyszedł. Nie odpowiedział. Chyba właśnie o to chodziło.
Dochodziła już godzina  16. Czas się zbierać.
-Zayn odwieziesz mnie do domu?
-Tak pewnie. Będę czekał na dole. Jak będziesz gotowa to daj znać.
Zayn był naprawdę cudowny. Jako jedyny z tego domu chyba nie chciał mnie przelecieć.  Był po prostu jak starszy brat.
Schodziłam na dół, gdy zobaczyłam jak Harry i Zayn o czymś rozmawiają. kiedy mnie zobaczyli momentalnie przestali.
-Ava, Harry cię odwiezie do domu. Okey? Ja nie mogę umówiłem się z Perrie.
-To ja chyba wrócę już jakimś autobusem albo na piechotę.
-Nie! Wracasz z nim. Jeszcze ci się coś stanie. Nie wrócisz sama.
-Wrócę. Już wolę sama niż.. z nim.
-Nie obchodzi mnie to, że go nie lubisz. On cię tylko odwiezie. Obiecał, że nic ci nie zrobi. Nie odezwie się. Prawda Harry?
-Zdecydowanie.
-No dobra. Pa Zayn. Do zobaczenia. Cześć wszystkim.
-Cześć Ava- usłyszałam jak mówili chórem z kuchni. Czy oni zawsze tylko w kuchni siedzą?
Dobra mniejsza z tym , że siedzą w kuchni. Jak tu miałam wytrzymać z Harrym w jednym aucie przez dobre 15 minut i go nie rozszarpać?  
Wsiedliśmy do auta. Zapięłam pasy. Ruszyliśmy. Co chwilę spoglądał na mnie. Ja zresztą na niego też. kiedy spostrzegł to że na niego patrzę na jego twarzy ukazały się dołeczki spowodowane uśmiechem. Znowu spojrzał i … ja też spojrzałam. Uśmiechnęłam się. Odwzajemnił to. No nie stanęliśmy w korku. Przecież ja nie zdążę. No fajnie.
-Przykro mi. Wiem, ze nie mogę albo mam potrzebę złapania cię właśnie teraz za rękę.  
Odwrócił głowę w stronę szyby.  Jego ręce spoczywały na udach. Ruszyłam rękę w kierunku jego. Po chwili jednak ją cofnęłam. On to zauważył. No i co teraz ja mam zrobić. Głupia ja.
-Ava ja na prawdę nie chciałem. – spojrzał na moją dłoń- Mogę?
Nic nie odpowiedziałam tylko ja chwyciłam jego.  Uśmiech i zarazem zakłopotanie pojawiło się na jego twarzy momentalnie.
-Dziękuję.
-Ej jeszcze ci nie wybaczyłam. Nadal mi z tym źle. Po prostu chcę żeby czas kiedy będziemy stali w tym korku upłynął milej niż gdybyśmy mieli się nie odzywać.
Kiedy to powiedziałam korek nagle zniknął i mogliśmy spokojnie jechać w stronę mojego domu.
-Cieszę się, ze już jest lepiej.
-Harry wcale nie jest. Ja nadal to pamiętam. Dzięki za podwózkę.  Pa. Może się kiedyś zobaczymy na jakimś koncercie.
-No dobra. Do zobaczenia.
Wysiadłam z samochodu. Zamknęłam drzwi. przeszłam przez jezdnię.  Stanęłam na chodniku. Odwróciłam się. On nadal był. Wysiadł z samochodu i stanął przed  nim. Skrzyżował swoje ręce na klatce piersiowej i oparł o auto. Spojrzałam na swoje stopy. Zdjęłam wysokie obcasy. Rzuciłam je na ziemie i podbiegłam do chłopaka. Przycisnęłam moje usta do jego.  Naprawdę tego pragnęłam. Ale jak ja z tego się wytłumaczę Justinowi. Miał cudowne usta. Takie miękkie. przyciągnął mnie bliżej siebie. Oplotłam go nogami. Dłonie włożyłam w jego loki.  Pragnęłam go, musiałam w końcu to przyznać. Jednocześnie kiedy nie chciałam mieć z nim nic wspólnego , chciałam móc zatopić swoje usta w jego. Oderwał się ode mnie. Tak on ode mnie. Nadal mnie trzymał na rękach. Uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił to.
-Pragnę cię. Nawet nie wiesz jak bardzo. – wyszeptał, a jego oddech lądował na mojej szyi co  spowodowało gęsią skórkę. Wtuliłam się jeszcze raz w niego. Stanęłam już na swoich nogach. Jeszcze raz ucałowałam i ruszyłam w stronę swojego domu. Pociągnął mnie za rękę i odwrócił tak, że byłam teraz do niego plecami. Przyciągnął do siebie. Miedzy nami nie było ani centymetra przerwy. Odgarnął z mojej szyi włosy i ucałował ją. Wędrował do moich ust. Wreszcie poczułam znowu jego usta. Były takie miłe w dotyku. Nie mogłam się powstrzymać. Zachłannie je całowałam.
-Harry..…ja....muszę...…iść.. Justin….. niedługo …… tutaj…..będzie....- Mówiłam przerywając co chwilę pocałunek.
-No tak. Przepraszam. Zapomniałem. Do zobaczenia kochanie. – Uśmiech na jego ustach był cudowny. I jeszcze te dołeczki w policzkach. Pocałowałam go ostatni raz i pobiegłam do domu, zbierając z chodnika moje buty. Otworzyłam drzwi i jak najszybciej mogłam wbiegłam po schodach do swojego pokoju. Rozebrałam się. Powędrowałam do łazienki i wskoczyłam po prysznic. Szybko, szybko bo Justin zaraz tutaj będzie. Po skończonym prysznicu poszłam do garderoby. Wzięłam pierwszą,  lepszą sukienkę, do tego szpilki i torebkę. Ubrałam się.  Umalowałam. Spojrzałam na telefon aby zobaczyć ile jeszcze mam czasu. 20 minut. Telefon zawibrował.
Od razu odpisałam

Kto to mógł być? Nikomu nie dawałam ostatnio mojego numeru. wyjrzałam przez okno. No tak teraz już wszystko wiem. Harry. Jego samochód nadal stał przed moim domem.  Na wiadomość nie musiałam długo czekać. Pojawiła się po chwili.

Musiałam mu odpisać żeby jechał. Nie  mógł tutaj zostać. Jusin pewnie będzie wcześniej jak zawsze. Nie mogłam ryzykować tego że Justin go tutaj zobaczy.  Co wtedy mu powiem. ‘Cześć Justin wiesz co wczoraj nocowałam w domu One Direction, a i całowałam się z Harrym. ‘

Zeszłam na dół aby zobaczyć jeszcze raz jak wyglądam. Nałożyłam szpilki na stopy. Wrzuciłam do torebki klucze, chusteczki, telefon, błyszczyk. Nie byłam zwolennikiem wielkiego makijażu. Zazwyczaj był to po prostu tusz do rzęs, puder i jakaś pomadka, czy błyszczyk do ust. I tyle. Zadzwonił dzwonek do drzwi. To na pewno Justin. Poszłam otworzyć.
-Cześć kochanie.- Złożył pocałunek na moich ustach. Przytuliłam go. –Idziemy?
-Tak pewnie.
Weszliśmy do jego samochodu.
-Gdzie mnie zabierasz?
-Do restauracji. Już mówiłem.
-Wiem, że do restauracji. A dokładniej nie możesz?
-Niespodzianka. Nie martw się będzie dobrze.
-Nie martwię się. Wiem, że z tobą jest cudownie.
-Kocham cię.
-Wiem. –Uśmiechnęłam się do niego. i ścisnęłam jego dłoń.
Dojechaliśmy na miejsce. Była to na pewno bardzo droga restauracja. Przynajmniej jej wygląd zewnętrzny na to wskazywał. Weszliśmy do środka. Siedliśmy przy stoliku. Zamówiliśmy wino i coś do jedzenia.
-Co się dzieje kochanie?- Jego pytanie wyrwało mnie z rozmyślań na temat Harry’ego. Właśnie Harry’ego.
-Co? Hm..? Mówiłeś coś? Przepraszam. Zamyśliłam się.
-No właśnie o tym mówię. Coś się dzieje. Co jest?
-Nic.
-Właśnie widzę. Mów co się dzieje. Proszę. Chcę wiedzieć co ci przeszkadza.
-Poznałam kogoś.
-Tak no i jak?
-Justin nie mówię tu o przyjaciółce.
-Co do cholery chcesz przez to powiedzieć?
-Nic..
-To po co o tym mówisz?
Nic przez chwilę nie mówiłam. stałam od stolika. Kierowałam się w stronę wyjścia.
-Stój. Wytłumacz mi to!
- Co?
-O co z tym kimś kogo poznałaś chodzi. Chcę i muszę wiedzieć.
-Nie powiem. nie spodoba ci się to.
-Powiedz!
Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Trochę to bolało. Rozumiałam go. Byliśmy już ze sobą długo a ja mu z takim czymś wyskakuję.
-Co? Całowałam się z nim.
-Że co? Jak to? To przepraszam to że jesteśmy ze sobą od małego to już nic dla ciebie nie znaczy.
-Justin! Przestań to było tylko chwilowe. Taki impuls. Potrzebowałam wtedy ciebie.
-Gdzie jest teraz ten skurwysyn co się dobiera do czyichś dziewczyn?
-Justin to nic nie znaczyło!
-Mów!
-Justin! Nie rób tego!
W nim aż się buzowało. W jego oczach widać było nic innego jak ciemność. Nigdy go takiego nie widziałam, jednak wiem do czego był zdolny. Nie raz słyszałam, ze z kimś się bił. Ten drugi zawsze trafiał do szpitala, albo od razu do piachu bo stwierdzono zgon. Bałam się. Łzy zaczęły mi płynąć po policzkach jak wodospad.
-Mów w tej chwili kim i gdzie on jest!
-Uspokój się Justin! Proszę.
-Mów!
-Kojarzysz tych chłopaków z One Direction?
-Tak a co oni mają wspólnego? Nie, nie mów, że to któryś z tych.. tych.. całował moją dziewczynę.
-To Harry.
-Zaraz jadę i go rozerwę.
-Justin! Proszę nie! Proszę!
Przycisnęłam jego policzek do swojego. mój oddech lądował na jego szyi.
-Justin proszę! Nie rób tego! Zostań! Proszę!
-Zostanę teraz, ale wiesz, że ja tego tak nie zostawię? Porozmawiam sobie z nim.
-Tylko proszę nie rób nic głupiego!
Wróciliśmy do domu. Cały był spięty. Siadł na kanapie przed telewizorem z piwem. Oglądał jakiś mecz. Ja poszłam się przebrać. Założyłam szorty i jakiś T-shirt Justina. Zeszłam na dół i siadłam koło niego. Wtuliłam się w jego tors a on objął mnie ramieniem. Musnęłam jego usta. Kochałam go. Nie chciałam go stracić. Chciałam go mieć przy sobie. Nie mogłam sobie wyobrazić innej kobiety przy nim. Justin wziął pilot do ręki i zmienił kanał na jakiś muzyczny. 
-Zatańczysz dla mnie!?
-Nie, nie wygłupiaj się.
-To nie było pytanie.
-Nie, wiesz że nie umiem. Nie ruszam się za dobrze.
-Proszę zrób to dla mnie.
-No nie wiem.
Nie był to za dobry pomysł. Justin stanął przede mną i wyciągnął do mnie rękę. 
-Wstawaj. Razem zatańczymy.
No śmieszne. On świetnie tańczył. Kiedy szliśmy do klubu, dziewczyny go pożerały wzrokiem, a ja..? Ja byłam tą która robiła za nie ładne tło.
-Justin wiesz, że nie umiem. Nie to co ty. 
-Oj nie marudź.
Przyciągnął mnie do siebie. Stałam tyłem do niego. Nie było żadnej przerwy między naszymi ciałami. Dobrze się czułam kiedy mnie tak trzymał. Jego ręce powędrowały z moim ramion na biodra przechodząc przez obojczyki, piersi i brzuch. Nie powiem, jego dotyk był kojący i miły. Zaczęliśmy się poruszać wolno w rytm muzyki. Machaliśmy biodrami to w prawo to w lewo. On przestał a ja dalej kręciłam biodrami ocierając o jego krocze. Było to trochę podniecające. Nadal trzymał mnie za biodra i nimi kołysał.
-Chodź do sypialni.. co?
-Zostańmy.. tak jest świetnie.
Odwróciłam się do niego. musnęłam jego usta. Przejechałam ręką po jego koszulce. Miał niesamowicie piękne ciało. Nie wiem jak on to zrobił ale to na prawdę było coś. Jedną rękę wsunęłam w jego włosy a druga pod koszulkę.Uśmieszek zagościł na jego twarzy. Nie przestawałam go całować. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu dochodzący z tylnej kieszeni moich spodenek. Justin sięgnął ręką po niego. Podniósł do góry i nie odrywając swoich ust od moich spojrzał na telefon aby zobaczyć kto dzwoni.Justin oderwał się nagle ode mnie jakby został poparzony.
-Co się stało?- spytałam zdezorientowana. O co mu chodziło?
- Zgadnij kto dzwoni!?
-Justin nie drażnij się ze mną tylko daj mi ten telefon albo powiedz kto dzwoni!
-Twój kochaś. Nie mów, ze nie wiedziałaś.
-Halo?- no nie nie wierze, ze odebrał. Zabije Harry'ego za to, ze  w ogóle dzwonił.
-Justin oddaj mi to!
- Czego chcesz? Spierdalaj od mojej dziewczyny!
-Justin! Uspokój się.
Wreszcie wyrwałam mu telefon. 
-Halo? Harry przepraszam. Nie teraz. Nie dzwoń do mnie.
-Av.. spotkajmy się... .... dobrze?
Justin zabrał mi telefon i go roztrzaskał na ziemi.
-Pojebało cię?
-Ava a ty co robisz? Puszczasz się z jakimś lalusiem.
-Przestań....Ty wcale nie jesteś lepszy! Myślisz że nie wiem?
-O czym kurwa?
Nic nie powiedziałam wybiegłam z domu. Skierowałam się  w stronę domu chłopaków. Pomimo co tam sie wydarzyło czułam, że jestem bezpieczna. 
Szłam długo aż wreszcie doszłam pod ich dom. Byłam wykończona. Zapukałam. Otworzył Liam.


piątek, 24 maja 2013

Rozdział 3

Po chwili wyszedł. Zostałam sama. Poszłam do łazienki żeby się przebrać. Spojrzałam jeszcze w lustro. Wyglądałam koszmarnie. Makijaż rozmazany, włosy potargane. Nacisnęłam na klamkę. Wyszłam z łazienki zostawiając w niej swoje rzeczy. Kiedy rozejrzałam się po pokoju o mało co zawału nie dostałam. nie byłam w nim sama. Na łóżku leżał w samych bokserkach nie kto inny jak.. Harry.
-Wyjdź!- wrzasnęłam na niego, a on zrobił wielkie oczy ze zdumienia.
-Chodź skarbie. Nic ci nie zrobię. Przecież nie gryzę.
-Harry, mówiłam już ja mam chłopaka i nie zamierzam go zostawiać ani zdradzić.Jasne?
- Skarbie na pewno ze mną byłoby ci lepiej. Nic nie mów tylko chodź do mnie.
-Harry! NIE! Wyjdź stąd!
- A jak nie to co zrobisz?
Wstał z łózka i szedł w moim kierunku. Trochę się go bałam bo patrzył na mnie z wściekłością.
Złapał mnie za ręce i przyciągnął do siebie tak że nasze twarze dzieliły teraz centymetry. Nie powiem, był pociągający, zwłaszcza teraz kiedy był tylko w bokserkach.
-Chodź kochanie.. połóż się.Nic ci nie zrobię. Obiecuję. - szepnął do mojego ucha a jego oddech lądował na mojej szyi. Jego głos był zachrypnięty. Jego głos był seksowny. Tfu... co ja mówię jego głos nie był seksowny. Ava ocknij się! To jest tylko twój idol. Właśnie. IDOL! Co ja mogłam zrobić. Przerażała mnie ciemność w jego oczach ale jego głos był niesamowicie kojący.
-Ava. Uspokój się. Po prostu oddychaj.-Jego twarz znajdowała się coraz bliżej mojej. nagle poczułam usta Harry'ego na moim policzku. Przejeżdżały w stronę moich ust, aż złożyły na nich pocałunek. nie odrywał się. Odepchnęłam go, ale kiedy zrobił minę smutnego przyciągnęłam go znowu do siebie i zaczęłam namiętnie całować jego malinowe usta. Nie mogłam przestać. Były takie, takie.. idealne. Cały był idealny. Zaczął odwzajemniać pocałunek .Chyba było to dla niego wielkim zaskoczeniem co robię.  Jego pocałunki zaczęły przechodzić na mój policzek, potem brodę, aż na szyję. Nie mogłam się oprzeć. Moje ręce powędrowały w jego loki, ciągnąc je w każda możliwą stronę.
-Harry, stop! Przestań to złe.- Powtarzałam to w kółko ale nic fizycznie z tym nie zrobiłam. Cały czas byłam poddana jego urokowi. Nie przestawaliśmy. Nie mogłam. Coś ciągnęło mnie do tego chłopaka. Nie mogłam również zdradzić Justina. Jestem suką! Co ja robię? STOP. odepchnęłam Hazze ode mnie, a on znowu tylko zrobił te swoje maślane oczka i uśmiech na pół twarzy. No i jak tu się takiemu oprzeć? Ruszyłam w stronę łóżka. Położyłam się, przykryłam dokładnie kołdrą, tak aby ani jednego centymetra mojego ciała nie było widać.
-Jak będziesz wychodził z pokoju to zgaś światło.- powiedziałam, odwracając się od niego.
-Że co? Całą noc ma się palić światło?- Położył się obok mnie. Natychmiast spojrząłam na niego piorunującym wzrokiem.
-Co ty do cholery robisz? Ja chce iść spać! Wyjdź!
-To śpij. Dobranoc kochanie.
-Harry wyjdź!
-Czyli to co przed chwilą się zdarzyło nic dla ciebie nie znaczy?
-A coś się zdarzyło?- spytałam z sarkazmem, podniosłam się z łózka i siadłam na fotelu.
-Nie wcale przed chwilą się nie całowaliśmy. Wcale mnie nie pragnęłaś. Wcale!
-No właśnie. Nic takiego się nie wydarzyło! Co tu jeszcze robisz? Wyjdź!
-Przypominam ci, ze jesteś u mnie w domu i powinnaś odnosić się do mnie  z szacunkiem.
- To wy nalegaliście żebym tu została na noc. Ja się nie prosiłam
Nagle poczułam piekący ból na policzku. Czy on właśnie mnie uderzył?
Nie to nie mogło się wydarzyć! Prawda?
-Jezu..Av.. przepr..-przerwałam mu. Wybiegłam z pokoju. Otworzyłam pierwsze drzwi na jakie się natknęłam. W środku był Zayn.  Kiedy mnie zobaczył zapłakaną z czerwonym policzkiem nie wiedział co zrobić. Po prostu do mnie przeszedł i przytulił. Nic więcej w tej chwili nie potrzebowałam. Zayn był na prawdę miły. Siedliśmy na łóżku. Ani na chwilę nie wypuścił mnie z objęć.
-Co się stało maleńka?
Nie odpowiedziałam. Nie mogłam nic z siebie wydusić. Moje łzy były już na całej mojej twarzy. Wypływały ze mnie jak ocean.. Cały czas tylko głaskał mnie po głowie.
-Powiedz chociaż który ci to zrobił?
-Hahfsbfiei- wymruczałam
-Kto? Nie rozumie.
-Harhbgyop
-Av spokojnie.. Oddychaj.- wtedy wybuchłam jeszcze bardziej.
-HARRY TO ZROBIŁ!
Krzyknęłam żeby mieć to z głowy. Zayn puścił mnie i wstał.
-On ci to zrobił? Na prawdę? Nie, to nie możliwe.
-A jednak.
-Harry, chodź tu!!!!
-Nie proszę nie wołaj go tutaj.
Bałam się na niego spojrzeć. Nie chciałam go teraz widzieć. To był jak zły sen. Chwila może się zaraz wybudzę.
*Szczypię się w rękę.
-Nic
*Szczypię kolejny raz... NIC
-Jezu to jest jakiś zły sen. Prawda? 
-Co, co mówiłaś?
-Nic. po prostu nie wołaj go tutaj. Chce być tylko z tobą.
-Ava trzeba to wytłumaczyć.
-Dobrze ale już nie dzisiaj. Proszę.
-No dobrze. ALe obiecujesz, ze jutro z samego rana pogadamy we trojkę o tym?
-Tak słowo harcerza.
-A teraz już śpij.
Przytuliłam się do niego i usnęliśmy.

Rozdział 2

Kiedy ich zobaczyłam nie wiedziałam co powiedzieć. To byli moli idole, a ja byłam w ich domu. Chyba śnię. Niech mnie ktoś uszczypnie. Tak na początku tak myślałam dopóki nie poznałam ich bliżej. Teraz chyba wolałabym żeby ten dzień nigdy się nie wydarzył. Żebym nie poszła do tego cholernego klubu. Żebym nie poznała Liama i reszty zespołu. Cóż wydarzyło się, a ja musiałam iść dalej. Nie mogę tego przecież powiedzieć Justinowi. Stałby się bardzo zazdrosny.
-To jest Harry, to...-nie dokończył bo mu przerwałam.
-Wiem kim jesteście. To Harry, Louis i Zayn. Brakuje Nialla, który właśnie bawi się z moją przyjaciółką Emily.
Chyba ich trochę zatkało. Dobra, dużo mówię, no ale bez przesady mieszkać w Londynie i nie znac One Direction? To jak nie wiedzieć jak wygląda Big Ben. Dobra mniejsza o to jak wyglada Big Ben.
Tu chodzi o to, że właśnie poznałam moich idoli i jestem w ich domu. Ja na prawdę chyba śnię. To nie jest możliwe żebym tańczyła z Liamem i do tego została zaproszona do ich nie małego domu.
-Napijesz się czegoś?- z zadumy wyrwał mnie Louis.
-T..tak, może być woda.
-Raczej mi chodziło o coś mocniejszego.
-Ym...um..no dobra. Niech będzie. Chyba jeden kieliszek więcej mi nie zaszkodzi.
Poszliśmy do salonu. Usiedliśmy na kanapie. Zayn włączył jakiś film. Liam poszedł do barku aby zrobić drinki. Harry usadził się koło mnie obejmując przy tym ramieniem. Oparł głowę o moje ramię.
Od razu się odsunęłam.
-Ja mam chłopaka.
Chłopcy popatrzyli się na mnie. Ich wzrok wyglądał co najmniej na taki jakbym powiedziała, że One Direction nigdy nie istniało.
-I co w związku z tym?- Zapytał najstarszy.
-Nic myślę, że powinniście wiedzieć.
-Dobra, mniej gadania więcej picia i oglądania. -powiedział seksowny 20-latek wchodząc do pokoju z drinkami. Harry wstał i wziął dwie szklanki. Wrócił na kanapę i podał mi jedną ze szklaneczek z cieczą. Upiłam łyk. Nawet dobre.
-Serio? Przesiedzimy sobotni wieczór na oglądaniu jakiegoś nie wiadomo czego? Chodźmy się zabawić. Co mała?
Nie wiedziałam jak mam zareagować.  Przecież dopiero co wróciłam z jednej imprezy. W dodatku miał być to babski wieczór, a wyszło jak wyszło.
-Chłopcy miło było, ale ja muszę lecieć. Miałam ten wieczór spędzić z przyjaciółką.
-Nie, nie,nie zostajesz z nami. Nigdzie nie idziesz. Nocujesz tu.
-Nie! W tej chwili któryś z was ma mnie odwieźć do domu!
-no chyba jednak nie.-wtrącił się Louis.
Już nie miałam siły na kłócenie się z nimi, więc uległam. Na ich twarzach pojawiły się uśmieszki. Ale znowu nie te miłe tylko te których nigdy nie widziałam.
Uff.. Na szczęście dostałam sypialnię dla gości. Już się bałam, że będę musiała spać z ktorymś z nich. Mogłabym ale gdybym nie miała Justina.
Do pokoju wszedł Harry. Nawet nie zapukał. Spiorunowałam go wzrokiem.
-Przyniosłem ci jakąś koszulkę i spodnie do spania.
Wręczył mi t-shirt z Ramones i jakieś czarne dresy.

Rozdział 1

Kiedy już wszystko zaczynało się układać, on musiał wszystko zniszczyć. Szkoła szła mi świetnie. Z rodziną się świetnie odgadywałam. Miałam cudnego chłopaka no i najlepszą przyjaciółkę. Własne mieszkanie I myślałam ze nic już tego nie zniszczy. Niedawno przyjęłam oświadczyny Justina. Mimo że mam dopiero te 17 lat to i tak wiedzieliśmy,  że będziemy razem. Bardzo się kochaliśmy a moi rodzice go akceptowali. Można powiedzieć że był według nich moim wymarzonym chłopakiem, tym rycerzem na białym koniu w lśniącej zbroi, który wybawia swoja księżniczkę spod okropnych szponów krwiożerczych bestii.
Przejdźmy może do tego jak poznałam członków One Direction. Tak to mój ulubiony zespół. Dopóki ich nie poznałam byłam jedną z tych szalonych Directioners. Chodziłam na ich koncerty. Kupowałam płyty, książki, gazety z ich zdjęciami i plakatami. To był na prawdę szalony okres. No więc pewnego cudownego, słonecznego dnia co bardzo rzadko się zdarza w Londynie postanowiłam z Em, ze się wybierzemy we dwie do klubu, w ramach babskiego wieczoru. Założyłyśmy bardzo wyzywające czarne obcisłe sukienki. Nie powiem, przyciągały one uwagę chyba wszystkich facetów w klubie. Ale podobało nam się to. Mój chłopak mi ufał. Wiedział, że nic głupiego nie zrobię, że go nie zdradzę lub coś z tych rzeczy. No więc tak pół wieczora tańczyłyśmy, aż zaczęły nas bardzo boleć nogi. Postanowiłyśmy pójść do baru. Poprosiłyśmy o dwa najlepsze drinki jakie tam serwowali. W pewnej chwili poczułam rękę na moim biodrze. Strzepnęłam ją i się odwróciłam.
-Jestem Liam.- przedstawił się.- a ty śliczna?
Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Chłopak mi łudząco przypominał jednego z członków mojego ulubionego zespołu. Ale przecież to nie mógł być on.  Chłopak który stał  przede mną był totalnie pijany. Ten którego ja kochałam za muzykę, którą cudownie tworzył wraz z czterema swoimi kumplami nie pił. Z tego co o nim słyszałam był czarujący i bardzo uprzejmy dla kobiet.
-To jest Ava a ja jestem Emily.- uf.. na szczęście Emily coś powiedziała. Dzięki Bogu.
-Jestem Niall, a wy jesteście niesamowicie seksowne- powiedział ten drugi. Jezu jaki drugi. To przecież był ten słodki blondasek. Nie mogłam nadal nic z siebie wydusić
-No więc może zatańczyłybyście z nami?
-Przyglądamy wam się już od dłuższego czasu. Na prawdę jesteście słodkie.
No i co my miałyśmy zrobić. Spojrzałyśmy na siebie z Emily i puściłyśmy sobie oczko. Złapałam Liama za rękę i powędrowaliśmy na parkiet. Em z Niallerem zrobiła to samo. Liam objął mnie w talii. Nie wiedziałam w ogóle jak się zachowywać
-Oddychaj. Spokojnie. Nic ci nie zrobię.- Te parę słów z jego ust brzmiało tak seksownie. Nie, nie Av myśl o Justinie. Jesteś zaręczona. Dobra to tylko jeden głupi taniec z LIAMEM.
-Jestem spokojna.
Zbliżył nas do siebie tak, że nasze klatki piersiowe się stykały. Cała się pochłonęłam tańcem. 
TANIEC Z LIAMEM. Jak to ładnie brzmi. Myśl o swoim narzeczonym nie o tym seksownym Liamie, który może mieć każdą, a odezwał się właśnie do ciebie.
-Skarbie chodźmy stąd.
Że co, co gdzie ten czarujący Liam. Nigdzie z nim nie idę. Kiwnęłam na znak, że się zgadzam. Moje ciało odmawia chyba dzisiaj posłuszeństwa. Liam złapała mnie za rękę i podszedł na chwilę jeszcze do Nialla aby go poinformować, że wychodzimy.
Siedzieliśmy już w jego samochodzie. Wyglądał bardzo, ale to bardzo seksowanie w swojej czarnej koszuli. Podwinięte rękawy cudnie eksponowały jego tatuaże.
-Gdzie jedziemy?- siedziałam skulona, myśląc tylko o tym abym nie wylądowała z nim w łóżku. Nie no o czym ja myślę. Ja z tym cudownym 20-latkiem w łóżku. Śmieszne. Prawda, nie wyląduje? Zatrzymaliśmy się przed ogromną willą. Pewnie należała do zespołu.
Liam otwierał właśnie drzwi, a ja nerwowo bawiłam się swoimi palcami u rąk.
-Ej, skarbie nie denerwuj się. Nic ci się nie stanie. Spędzimy tylko miły wieczór.
Na jego twarzy pojawił się uśmieszek. Ale ten chyba nie należał do tych które widujemy na okładkach magazynów, plakatach czy płytach. Weszłam za nim do domu. Myślałam, że nikogo tu nie ma. W domu znajdowali się pozostali członkowie boysbandu.
-Harry, Louis, Zayn! Chodźcie tu na chwile. Musze wam kogoś przedsatwić.

Bohaterowie

Ava Watson (l.18)


Emily Green (l.18)

Justin Bieber(l.19)


Niall, Louis, Liam, Zayn i Harry.