Kiedy ich zobaczyłam nie wiedziałam co powiedzieć. To byli moli idole, a ja byłam w ich domu. Chyba śnię. Niech mnie ktoś uszczypnie. Tak na początku tak myślałam dopóki nie poznałam ich bliżej. Teraz chyba wolałabym żeby ten dzień nigdy się nie wydarzył. Żebym nie poszła do tego cholernego klubu. Żebym nie poznała Liama i reszty zespołu. Cóż wydarzyło się, a ja musiałam iść dalej. Nie mogę tego przecież powiedzieć Justinowi. Stałby się bardzo zazdrosny.
-To jest Harry, to...-nie dokończył bo mu przerwałam.
-Wiem kim jesteście. To Harry, Louis i Zayn. Brakuje Nialla, który właśnie bawi się z moją przyjaciółką Emily.
Chyba ich trochę zatkało. Dobra, dużo mówię, no ale bez przesady mieszkać w Londynie i nie znac One Direction? To jak nie wiedzieć jak wygląda Big Ben. Dobra mniejsza o to jak wyglada Big Ben.
Tu chodzi o to, że właśnie poznałam moich idoli i jestem w ich domu. Ja na prawdę chyba śnię. To nie jest możliwe żebym tańczyła z Liamem i do tego została zaproszona do ich nie małego domu.
-Napijesz się czegoś?- z zadumy wyrwał mnie Louis.
-T..tak, może być woda.
-Raczej mi chodziło o coś mocniejszego.
-Ym...um..no dobra. Niech będzie. Chyba jeden kieliszek więcej mi nie zaszkodzi.
Poszliśmy do salonu. Usiedliśmy na kanapie. Zayn włączył jakiś film. Liam poszedł do barku aby zrobić drinki. Harry usadził się koło mnie obejmując przy tym ramieniem. Oparł głowę o moje ramię.
Od razu się odsunęłam.
-Ja mam chłopaka.
Chłopcy popatrzyli się na mnie. Ich wzrok wyglądał co najmniej na taki jakbym powiedziała, że One Direction nigdy nie istniało.
-I co w związku z tym?- Zapytał najstarszy.
-Nic myślę, że powinniście wiedzieć.
-Dobra, mniej gadania więcej picia i oglądania. -powiedział seksowny 20-latek wchodząc do pokoju z drinkami. Harry wstał i wziął dwie szklanki. Wrócił na kanapę i podał mi jedną ze szklaneczek z cieczą. Upiłam łyk. Nawet dobre.
-Serio? Przesiedzimy sobotni wieczór na oglądaniu jakiegoś nie wiadomo czego? Chodźmy się zabawić. Co mała?
Nie wiedziałam jak mam zareagować. Przecież dopiero co wróciłam z jednej imprezy. W dodatku miał być to babski wieczór, a wyszło jak wyszło.
-Chłopcy miło było, ale ja muszę lecieć. Miałam ten wieczór spędzić z przyjaciółką.
-Nie, nie,nie zostajesz z nami. Nigdzie nie idziesz. Nocujesz tu.
-Nie! W tej chwili któryś z was ma mnie odwieźć do domu!
-no chyba jednak nie.-wtrącił się Louis.
Już nie miałam siły na kłócenie się z nimi, więc uległam. Na ich twarzach pojawiły się uśmieszki. Ale znowu nie te miłe tylko te których nigdy nie widziałam.
Uff.. Na szczęście dostałam sypialnię dla gości. Już się bałam, że będę musiała spać z ktorymś z nich. Mogłabym ale gdybym nie miała Justina.
Do pokoju wszedł Harry. Nawet nie zapukał. Spiorunowałam go wzrokiem.
-Przyniosłem ci jakąś koszulkę i spodnie do spania.
Wręczył mi t-shirt z Ramones i jakieś czarne dresy.
Uwaga
"Perfect" i "Addict" nie jest tłumaczeniem. Cała historia jest fikcją, nigdy nie miała miejsca. W niektórych rozdziałach występują treści wulgarne, przeznaczone dla osób dorosłych. Czytasz na własną odpowiedzialność. Prawa autorskie są zastrzeżone. Na blogu mogą występować błędy. Jestem amatorką, więc nie wymagaj ode mnie za dużo.
ADDICT
"PERFECT"- CZYLI CZEŚĆ PIERWSZA JEST JUŻ SKOŃCZONA, KONTYNUACJA JEST NA BLOGU : WWW.ADDICT-FANFICTION.BLOGSPOT.COM
Super :D Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńChłopaki mnie tu przerażają :D świetne, czytam dalej :*
OdpowiedzUsuńomomom *_*
OdpowiedzUsuńCzytam, czytam i nie przestaję *_*
OdpowiedzUsuńŚwietne ! :>
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńsuper :D
OdpowiedzUsuńŚwietny ♥
OdpowiedzUsuńBardzo fajny hotel
OdpowiedzUsuńEkstra!
OdpowiedzUsuń