-Wstawaj, Ava wstawaj. Śniadanie ci wystygnie.
-Już.. chwilę.. jeszcze 5 minut… proszę- powiedziałam dość
zaspanym głosem. Głowa mnie bardzo bolała. Nie miałam ochoty się budzić. Wiem
jednak, ze nie miałam wyboru. Zayn chciał znać prawdę. Musiałam mu powiedzieć.
Powoli zaczęłam otwierać oczy.
Zobaczyłam go.. Stał… w samych dresach? Czemu on to robi?
-Zayn ubierz się. Nie mam ochoty oglądać ciebie pół nagiego.
Podszedł i mnie podniósł z łózka. Wziął na ręce i wyniósł do
kuchni i posadził przy stole. Tam siedzieli już chłopcy.. i Emily? Co ona tutaj
robiła? Dobra mniejsza z tym. Chociaż miałam przyjaciółkę przy sobie. Plus. Na
stole stały talerze z kanapkami. Obok patelnia, a na niej jajecznica.
Uwielbiałam wszystko co zrobione z jajek. Mniam. Zayn stał cały czas nade mną.
Czekałam na to aż coś powie. Mam nadzieje tylko, że nie zacznie wczorajszego
tematu.
-Kto głodny?- Krzyknął Niall.. on chyba tylko myśli o
jedzeniu.
-Nie pierdol tylko nakładaj każdemu.- Odezwał się Harry.
Chyba nie był w nastroju. Spojrzałam na niego. Jego wzrok od razu się odwrócił ode
mnie. To dobrze.
W pewnej chwili usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Zerwałam
się na równe nogi i pobiegłam do łazienki w której dzień wcześniej zostawiłam swoje
rzeczy. Szukałam telefonu w torebce.
-Jest!-krzyknęłam z zachwytu, że go znalazłam. Na
wyświetlaczu widniało imię i zdjęcie mojego chłopaka. Przejechałam palcem po
ekranie, odbierając połączenie.
-Cześć Av. Co robisz? Może zobaczymy się dzisiaj? Co ty na
to? Kolacja?-Mówił tak szybo, że nie wszystko zrozumiałam ale dobrze wiedziałam
co ma na myśli. Uśmiech pojawił się na mojej zmęczonej twarzy.
-Wpadnij po mnie koło 18. Dobrze?
-Tak pewnie. Bądź gotowa. Ubierz coś ładnego. Pójdziemy do
restauracji. Zresztą ty zawsze wyglądasz ładnie.
-O.. no weź przestań.. To co 18 pod moim domem. Tak? To.. to
do zobaczenia.
-Tak do zobaczenia kochanie.. Kocham cię bardzo.
-No.. pa.
Zakończyłam ozięble rozmowę. Nie wiem czemu tak zrobiłam. Do
pokoju wszedł…Harry. Ta czego on chciał? Nie mam ochoty z nim rozmawiać. Zachował
się jak świnia
-Czego chcesz?
-Pogadać. Przepraszam, ze cię wczoraj .. nie wiesz…
uderzyłem. Ja taki nie jestem. Rozumiesz.? Porozmawiaj ze mną. Proszę. Daj mi
druga szansę. Zapomnijmy o tamtym. Dobrze? Proszę.
-Nie! Ty już wiele zrobiłeś. Nie zbliżaj się do mnie. Nie
chce już cię znać. Kiedyś poznanie ciebie było marzeniem, a teraz chcę jak
najszybciej o tobie zapomnieć. Rozumiesz? Nie chcę cię znać. – W moich oczach
pojawiły się łzy. Dotknął ręką mojego policzka. Delikatnie otarł łzy. Założył
mi moje włosy za ucho. Nie odrzuciłam jego dotyku. Pocałował mój policzek i szepnął
do ucha krótkie przepraszam. Objął mnie
ramieniem. Wtuliłam się w niego, jednak po chwili zaczęłam się szarpać. Próbowałam
się uwolnić z jego objęcia. Jednak on zacisnął bardziej ręce.
-Av naprawdę przepraszam, nie chciałem. Ja taki nie jestem. Przepraszam..
przepraszam, przepraszam. Uwierz mi. Nie chciałem i nie chcę cię skrzywdzić.
Wybacz mi. Tak wiem jestem idiotą. Uderzyłem dziewczynę. Nie powinienem.
Przepraszam.
-O.. widzę, że już pogodzeni.- Do pokoju wszedł Zayn. Miał
uśmiech na twarzy. –Nie będę wam przeszkadzał.
-Nie, Zayn zostań. –Wykorzystałam moment nieuwagi Harry’ego
i uwolniłam się z uścisku i podbiegłam do Zayna. Wtuliłam się w niego na co
Harry chyba nie za dobrze zareagował bo odwrócił się i wyszedł.
-Co mu jest?- spytał Zayn.- Nie pogodziliście się?
-Nie. Przepraszał mnie ale mi nie jest łatwo. Zrozum to był
pierwszy raz kiedy w ogóle ktoś mnie uderzył.
Nic nie odpowiedział tylko mnie przytulił jeszcze mocniej.
Wydawało mi się, że staliśmy tam wieczność wtuleni w siebie.
-Zrozum Harry nie jest taki. Nigdy jeszcze nie widziałem
żeby kogoś w ogóle uderzył . Musimy z nim w tej chwili to wyjaśnić. Jasne? Po
co w ogóle ciebie o to pytam. Wołam go tu i koniec kropka.
-No dobra. Zróbmy to szybko. Chce mieć już to za sobą.
-Harry! Chodź tutaj! Szybko! Harry!
Stanął w drzwiach. A ja jak zwykle nie wiedziałam co mam
zrobić. Stałam jak wryta. Tylko patrzyłam z obrzydzeniem na niego. Jak niby
miałam się zachować?
-Co chcesz?
-Musimy poważnie pogadać. Nie ma innego wyjścia
-Nie mamy przecież o czym rozmawiać. prawda?
-Nie Harry. Musimy!- zrobił zdziwione oczy kiedy to ja coś powiedziałam.
-To powie mi ktoś o czym?
-O tym co się wczoraj zdarzyło
-A coś się wczoraj wydarzyło. Nie było nic przecież szczególnego.
-Oj Harry nie udawaj głupiego.
-Nie udaje. O co wam chodzi. Mówcie normalnie.
-A chodzi idioto o to, że położyłeś na mnie ręce. Wiedziałeś
że jestem zaręczona. Wiedziałeś dobrze o tym. Ale ty i tak się posunąłeś
daleko. Zresztą ja tez nie za bardzo byłam w porządku w ogóle, ze tu przyszłam.
-A o to wam chodzi. Ja już przeprosiłem. Przepraszać w
nieskończoność nie będę jej.
-Nie chodzi abyś cały czas ją przepraszał. Musicie
sobie po prostu to wyjaśnić. Tyle. A
teraz chodź tu i nie stój dalej w tych drzwiach!
Podszedł do nas i siedliśmy na łóżku. Odsunęłam się najdalej
jak mogłam od Harry’ego. Patrzyłam na swoje palce, którymi natrętnie się
bawiłam ze stresu.
-Dobra. To co wczoraj miało miejsce nie powinno się
wydarzyć. Prawda? Harry?
-Chyba..
-Chyba? Tylko chyba? Chyba raczej tak!
-Harry zachowaj się normalnie. – Widać było, że w Zaynie aż
się gotowało ale próbował tego nie pokazać.
-Tak. Tak to nie powinno się wydarzyć. Znasz mnie Zayn nie
jestem taki. Po prostu mnie trochę poniosło.
Pomyślałam: TROCHĘ? Facet ty jesteś chyba trochę śmieszny. To było za dużo. Jak chłopak może uderzyć
dziewczynę? Jak?
-Harry nie uważasz że to nie tylko trochę? Nigdy nikogo nie
uderzyłeś, a co dopiero dziewczynę. C o w ciebie wstąpiło?
-Nie wiem po prostu zezłościła mnie. Przy niej nie umiem się
kontrolować. Wszystkie siły się wtedy we mnie zebrały. Moje ciało w ogóle przy
niej się nie kontroluje.
-Powiedz po prostu, że ci się podoba i nie umiałeś przyjąć odrzucenia
ani tego, ze nie może być twoja. Tak jak te inne krzyczące fanki nie pragnie
ciebie.
Wyszedł. Nie odpowiedział. Chyba właśnie o to chodziło.
Dochodziła już godzina 16. Czas się zbierać.
-Zayn odwieziesz mnie do domu?
-Tak pewnie. Będę czekał na dole. Jak będziesz gotowa to daj
znać.
Zayn był naprawdę cudowny. Jako jedyny z tego domu chyba nie
chciał mnie przelecieć. Był po prostu
jak starszy brat.
Schodziłam na dół, gdy zobaczyłam jak Harry i Zayn o czymś rozmawiają.
kiedy mnie zobaczyli momentalnie przestali.
-Ava, Harry cię odwiezie do domu. Okey? Ja nie mogę umówiłem
się z Perrie.
-To ja chyba wrócę już jakimś autobusem albo na piechotę.
-Nie! Wracasz z nim. Jeszcze ci się coś stanie. Nie wrócisz
sama.
-Wrócę. Już wolę sama niż.. z nim.
-Nie obchodzi mnie to, że go nie lubisz. On cię tylko
odwiezie. Obiecał, że nic ci nie zrobi. Nie odezwie się. Prawda Harry?
-Zdecydowanie.
-No dobra. Pa Zayn. Do zobaczenia. Cześć wszystkim.
-Cześć Ava- usłyszałam jak mówili chórem z kuchni. Czy oni
zawsze tylko w kuchni siedzą?
Dobra mniejsza z tym , że siedzą w kuchni. Jak tu miałam
wytrzymać z Harrym w jednym aucie przez dobre 15 minut i go nie rozszarpać?
Wsiedliśmy do auta. Zapięłam pasy. Ruszyliśmy. Co chwilę
spoglądał na mnie. Ja zresztą na niego też. kiedy spostrzegł to że na niego
patrzę na jego twarzy ukazały się dołeczki spowodowane uśmiechem. Znowu
spojrzał i … ja też spojrzałam. Uśmiechnęłam się. Odwzajemnił to. No nie
stanęliśmy w korku. Przecież ja nie zdążę. No fajnie.
-Przykro mi. Wiem, ze nie mogę albo mam potrzebę złapania
cię właśnie teraz za rękę.
Odwrócił głowę w stronę szyby. Jego ręce spoczywały na udach. Ruszyłam rękę w
kierunku jego. Po chwili jednak ją cofnęłam. On to zauważył. No i co teraz ja
mam zrobić. Głupia ja.
-Ava ja na prawdę nie chciałem. – spojrzał na moją dłoń-
Mogę?
Nic nie odpowiedziałam tylko ja chwyciłam jego. Uśmiech i zarazem zakłopotanie pojawiło się na
jego twarzy momentalnie.
-Dziękuję.
-Ej jeszcze ci nie wybaczyłam. Nadal mi z tym źle. Po prostu
chcę żeby czas kiedy będziemy stali w tym korku upłynął milej niż gdybyśmy
mieli się nie odzywać.
Kiedy to powiedziałam korek nagle zniknął i mogliśmy
spokojnie jechać w stronę mojego domu.
-Cieszę się, ze już jest lepiej.
-Harry wcale nie jest. Ja nadal to pamiętam. Dzięki za
podwózkę. Pa. Może się kiedyś zobaczymy
na jakimś koncercie.
-No dobra. Do zobaczenia.
Wysiadłam z samochodu. Zamknęłam drzwi. przeszłam przez
jezdnię. Stanęłam na chodniku. Odwróciłam
się. On nadal był. Wysiadł z samochodu i stanął przed nim. Skrzyżował swoje ręce na klatce
piersiowej i oparł o auto. Spojrzałam na swoje stopy. Zdjęłam wysokie obcasy.
Rzuciłam je na ziemie i podbiegłam do chłopaka. Przycisnęłam moje usta do jego.
Naprawdę tego pragnęłam. Ale jak ja z
tego się wytłumaczę Justinowi. Miał cudowne usta. Takie miękkie. przyciągnął
mnie bliżej siebie. Oplotłam go nogami. Dłonie włożyłam w jego loki. Pragnęłam go, musiałam w końcu to przyznać.
Jednocześnie kiedy nie chciałam mieć z nim nic wspólnego , chciałam móc zatopić
swoje usta w jego. Oderwał się ode mnie. Tak on ode mnie. Nadal mnie trzymał na
rękach. Uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił to.
-Pragnę cię. Nawet nie wiesz jak bardzo. – wyszeptał, a jego
oddech lądował na mojej szyi co
spowodowało gęsią skórkę. Wtuliłam się jeszcze raz w niego. Stanęłam już
na swoich nogach. Jeszcze raz ucałowałam i ruszyłam w stronę swojego domu. Pociągnął
mnie za rękę i odwrócił tak, że byłam teraz do niego plecami. Przyciągnął do
siebie. Miedzy nami nie było ani centymetra przerwy. Odgarnął z mojej szyi
włosy i ucałował ją. Wędrował do moich ust. Wreszcie poczułam znowu jego usta.
Były takie miłe w dotyku. Nie mogłam się powstrzymać. Zachłannie je całowałam.
-Harry..…ja....muszę...…iść.. Justin….. niedługo …… tutaj…..będzie....-
Mówiłam przerywając co chwilę pocałunek.
-No tak. Przepraszam. Zapomniałem. Do zobaczenia kochanie. –
Uśmiech na jego ustach był cudowny. I jeszcze te dołeczki w policzkach.
Pocałowałam go ostatni raz i pobiegłam do domu, zbierając z chodnika moje buty.
Otworzyłam drzwi i jak najszybciej mogłam wbiegłam po schodach do swojego
pokoju. Rozebrałam się. Powędrowałam do łazienki i wskoczyłam po prysznic.
Szybko, szybko bo Justin zaraz tutaj będzie. Po skończonym prysznicu poszłam do
garderoby. Wzięłam pierwszą, lepszą
sukienkę, do tego szpilki i torebkę. Ubrałam się. Umalowałam. Spojrzałam na telefon aby
zobaczyć ile jeszcze mam czasu. 20 minut. Telefon zawibrował.
Od razu odpisałam
Kto to mógł być? Nikomu nie dawałam ostatnio mojego numeru.
wyjrzałam przez okno. No tak teraz już wszystko wiem. Harry. Jego samochód
nadal stał przed moim domem. Na wiadomość
nie musiałam długo czekać. Pojawiła się po chwili.
Musiałam mu odpisać żeby jechał. Nie mógł tutaj zostać. Jusin pewnie będzie
wcześniej jak zawsze. Nie mogłam ryzykować tego że Justin go tutaj zobaczy. Co wtedy mu powiem. ‘Cześć Justin wiesz co
wczoraj nocowałam w domu One Direction, a i całowałam się z Harrym. ‘
Zeszłam na dół aby zobaczyć jeszcze raz jak wyglądam. Nałożyłam
szpilki na stopy. Wrzuciłam do torebki klucze, chusteczki, telefon, błyszczyk.
Nie byłam zwolennikiem wielkiego makijażu. Zazwyczaj był to po prostu tusz do
rzęs, puder i jakaś pomadka, czy błyszczyk do ust. I tyle. Zadzwonił dzwonek do
drzwi. To na pewno Justin. Poszłam otworzyć.
-Cześć kochanie.- Złożył pocałunek na moich ustach. Przytuliłam
go. –Idziemy?
-Tak pewnie.
Weszliśmy do jego samochodu.
-Gdzie mnie zabierasz?
-Do restauracji. Już mówiłem.
-Wiem, że do restauracji. A dokładniej nie możesz?
-Niespodzianka. Nie martw się będzie dobrze.
-Nie martwię się. Wiem, że z tobą jest cudownie.
-Kocham cię.
-Wiem. –Uśmiechnęłam się do niego. i ścisnęłam jego dłoń.
Dojechaliśmy na miejsce. Była to na pewno bardzo droga restauracja.
Przynajmniej jej wygląd zewnętrzny na to wskazywał. Weszliśmy do środka.
Siedliśmy przy stoliku. Zamówiliśmy wino i coś do jedzenia.
-Co się dzieje kochanie?- Jego pytanie wyrwało mnie z rozmyślań
na temat Harry’ego. Właśnie Harry’ego.
-Co? Hm..? Mówiłeś coś? Przepraszam. Zamyśliłam się.
-No właśnie o tym mówię. Coś się dzieje. Co jest?
-Nic.
-Właśnie widzę. Mów co się dzieje. Proszę. Chcę wiedzieć co
ci przeszkadza.
-Poznałam kogoś.
-Tak no i jak?
-Justin nie mówię tu o przyjaciółce.
-Co do cholery chcesz przez to powiedzieć?
-Nic..
-To po co o tym mówisz?
Nic przez chwilę nie mówiłam. stałam od stolika. Kierowałam się
w stronę wyjścia.
-Stój. Wytłumacz mi to!
- Co?
-O co z tym kimś kogo poznałaś chodzi. Chcę i muszę
wiedzieć.
-Nie powiem. nie spodoba ci się to.
-Powiedz!
Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Trochę to
bolało. Rozumiałam go. Byliśmy już ze sobą długo a ja mu z takim czymś wyskakuję.
-Co? Całowałam się z nim.
-Że co? Jak to? To przepraszam to że jesteśmy ze sobą od
małego to już nic dla ciebie nie znaczy.
-Justin! Przestań to było tylko chwilowe. Taki impuls.
Potrzebowałam wtedy ciebie.
-Gdzie jest teraz ten skurwysyn co się dobiera do czyichś
dziewczyn?
-Justin to nic nie znaczyło!
-Mów!
-Justin! Nie rób tego!
W nim aż się buzowało. W jego oczach widać było nic innego
jak ciemność. Nigdy go takiego nie widziałam, jednak wiem do czego był zdolny.
Nie raz słyszałam, ze z kimś się bił. Ten drugi zawsze trafiał do szpitala,
albo od razu do piachu bo stwierdzono zgon. Bałam się. Łzy zaczęły mi płynąć po
policzkach jak wodospad.
-Mów w tej chwili kim i gdzie on jest!
-Uspokój się Justin! Proszę.
-Mów!
-Kojarzysz tych chłopaków z One Direction?
-Tak a co oni mają wspólnego? Nie, nie mów, że to któryś z
tych.. tych.. całował moją dziewczynę.
-To Harry.
-Zaraz jadę i go rozerwę.
-Justin! Proszę nie! Proszę!
Przycisnęłam jego policzek do swojego. mój oddech lądował na
jego szyi.
-Justin proszę! Nie rób tego! Zostań! Proszę!
-Zostanę teraz, ale wiesz, że ja tego tak nie zostawię?
Porozmawiam sobie z nim.
-Tylko proszę nie rób nic głupiego!
Wróciliśmy do domu. Cały był spięty. Siadł na kanapie przed
telewizorem z piwem. Oglądał jakiś mecz. Ja poszłam się przebrać. Założyłam
szorty i jakiś T-shirt Justina. Zeszłam na dół i siadłam koło niego. Wtuliłam
się w jego tors a on objął mnie ramieniem. Musnęłam jego usta. Kochałam go. Nie chciałam go stracić. Chciałam go mieć przy sobie. Nie mogłam sobie wyobrazić innej kobiety przy nim. Justin wziął pilot do ręki i zmienił kanał na jakiś muzyczny.
-Zatańczysz dla mnie!?
-Nie, nie wygłupiaj się.
-To nie było pytanie.
-Nie, wiesz że nie umiem. Nie ruszam się za dobrze.
-Proszę zrób to dla mnie.
-No nie wiem.
Nie był to za dobry pomysł. Justin stanął przede mną i wyciągnął do mnie rękę.
-Wstawaj. Razem zatańczymy.
No śmieszne. On świetnie tańczył. Kiedy szliśmy do klubu, dziewczyny go pożerały wzrokiem, a ja..? Ja byłam tą która robiła za nie ładne tło.
-Justin wiesz, że nie umiem. Nie to co ty.
-Oj nie marudź.
Przyciągnął mnie do siebie. Stałam tyłem do niego. Nie było żadnej przerwy między naszymi ciałami. Dobrze się czułam kiedy mnie tak trzymał. Jego ręce powędrowały z moim ramion na biodra przechodząc przez obojczyki, piersi i brzuch. Nie powiem, jego dotyk był kojący i miły. Zaczęliśmy się poruszać wolno w rytm muzyki. Machaliśmy biodrami to w prawo to w lewo. On przestał a ja dalej kręciłam biodrami ocierając o jego krocze. Było to trochę podniecające. Nadal trzymał mnie za biodra i nimi kołysał.
-Chodź do sypialni.. co?
-Zostańmy.. tak jest świetnie.
Odwróciłam się do niego. musnęłam jego usta. Przejechałam ręką po jego koszulce. Miał niesamowicie piękne ciało. Nie wiem jak on to zrobił ale to na prawdę było coś. Jedną rękę wsunęłam w jego włosy a druga pod koszulkę.Uśmieszek zagościł na jego twarzy. Nie przestawałam go całować. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu dochodzący z tylnej kieszeni moich spodenek. Justin sięgnął ręką po niego. Podniósł do góry i nie odrywając swoich ust od moich spojrzał na telefon aby zobaczyć kto dzwoni.Justin oderwał się nagle ode mnie jakby został poparzony.
-Co się stało?- spytałam zdezorientowana. O co mu chodziło?
- Zgadnij kto dzwoni!?
-Justin nie drażnij się ze mną tylko daj mi ten telefon albo powiedz kto dzwoni!
-Twój kochaś. Nie mów, ze nie wiedziałaś.
-Halo?- no nie nie wierze, ze odebrał. Zabije Harry'ego za to, ze w ogóle dzwonił.
-Justin oddaj mi to!
- Czego chcesz? Spierdalaj od mojej dziewczyny!
-Justin! Uspokój się.
Wreszcie wyrwałam mu telefon.
-Halo? Harry przepraszam. Nie teraz. Nie dzwoń do mnie.
-Av.. spotkajmy się... .... dobrze?
Justin zabrał mi telefon i go roztrzaskał na ziemi.
-Pojebało cię?
-Ava a ty co robisz? Puszczasz się z jakimś lalusiem.
-Przestań....Ty wcale nie jesteś lepszy! Myślisz że nie wiem?
-O czym kurwa?
Nic nie powiedziałam wybiegłam z domu. Skierowałam się w stronę domu chłopaków. Pomimo co tam sie wydarzyło czułam, że jestem bezpieczna.
Szłam długo aż wreszcie doszłam pod ich dom. Byłam wykończona. Zapukałam. Otworzył Liam.