Do wyjścia pozostało 30 min., a Harry był nadal nie gotowy.
Szykuje się dłużej niż kobieta. Co on
tak długo robi?
-Harry? Za ile wyjdziesz z łazienki?
-Jeszcze chwila.
-Tylko szybko.
-No już, już.
**
Wyszedł z łazienki
ubrany tak, jak mówił wcześniej. Mój wzrok powędrował od jego stóp, aż po
czubek głowy. Koszula w kratę, jego ulubione, czarne spodnie i te mocno
znoszone buty. Uśmiechnęłam się na ten
zniewalający widok. Lekko rozpięta
koszula, krzyżyk zawieszony na rzemyku i te tatuaże. Był perfekcyjny. Wszystko
miał dopracowane. Objął mnie w pasie i zeszliśmy na dół. Siedzieli tam chłopcy. Wszyscy gotowi do
wyjścia. Chyba po raz pierwszy byli wyszykowani przed nami. Dochodziła godzina
21. Czas wychodzić. Wsiedliśmy do dwóch samochodów. Ja, Harry, Zayn i Liam w
jednym, a Louis, Eleanor i Niall w drugim. Pod klub zajechaliśmy w niecałe 15
minut. Szybko. Wyszliśmy z aut i od razu
stado paparazzi nas zaatakowało. Gdyby nie ochrona chłopców już by nas
stratowali. Bramkarze w klubie przepuścili nas bez stania w kolejce. No tak,
chłopcy są sławni. Ludzie stojący i czekający na wejście, bardzo się zdenerwowali. Ruszyliśmy przez długi
korytarz, aż do głównej Sali. Spojrzałam na chłopaka. Oczy mu się
zaświeciły, a na twarzy zagościł uśmiech. Zacisnęłam uścisk na jego dłoni. Ruszyliśmy
przez środek Sali, między spoconymi, ocierającymi się o siebie ciałami.
Doszliśmy do baru. Każdy z nas zamówił po trzy, różne drinki. Usiedliśmy przy stoliku na dużych, czerwonych
i czarnych kanapach. No tak. Strefa VIP. Czego innego mogłam się
spodziewać? Kelnerka przyniosła nasze
drinki. Piłam swojego bardzo powoli. Harry cały czas obserwował mnie z
pożądaniem. Położyłam dłoń na jego udzie, a on chwycił ją w swoją i przybliżył
głowę do mojej.
-Chodźmy zatańczyć.
Mruknął do mojego ucha. Wstał, a ja zaraz za nim, jak jego
cień. Ruszyliśmy na sam środek parkietu.
Stanęliśmy naprzeciwko siebie. Objął moją talię ręką. Przyciągnął do siebie.
Mimo, że w tle leciała jakaś szybka, dyskotekowa piosenka to i tak my
tańczyliśmy wolno, tak jakbyśmy zapomnieli o istniejącym wokół nas świecie. Wpatrzeni
w swoje oczy, myśleliśmy tylko o sobie. Tańczyliśmy tak, do czasu, aż ktoś nie
zaczął wołać Harry’ego. Kobieta. Starsza. Nawet dużo starsza. Wysoka brunetka.
Miała na sobie szpilki, obcisłą, granatową, krótką sukienkę, która mogła
należeć do jej córki i neonową, żółtą , malutką torebkę. Makijaż na jej twarzy
był bardzo wyzywający. Chwila. Czy to nie ta prezenterka Xtra Factor? Jak jej
było? Caroline? Tak! Caroline Flack. Spojrzałam na Harry’ego. Miał minę typu
„co-ta-wariatka-tutaj-robi?” Spotykali się. Nadal nie mogę uwierzyć w to, jak
Harry mógł się spotykać z czternaście lat starszą kobietą. Podeszła do nas, bez
skrępowania przytuliła i ucałowała w
policzek Harry’ego. Stanęła przed nami i przyglądała się. Raz na Hazze, a raz
na mnie rzucała swoje chłodne spojrzenie. Wyciągnęłam w jej stronę prawą rękę na
powitanie.
-Jestem Ava, Ava Watson.
Spojrzała na moją dłoń i rozpoczęła rozmowę z Harrym,
całkowicie mnie ignorując.
-Harry, skarbie cieszę się, że Cię widzę.
-Caroline, może nie teraz!?
-Czemu? Wreszcie Cię spotkałam. Pisałam, dzwoniłam, nawet
byłam kilka razy u ciebie.
-Mówiłem, że to koniec.
-Harry!
-Caroline! Myślę, że to nie jest dobre miejsce na tego typu
rozmowy.
-To niech ona sobie pójdzie i będzie dobrze.
-Lepiej jeśli ty stąd pójdziesz.
Wlepiła w Harry’ego, a następnie mnie gniewne spojrzenie.
Odwróciła się i z zadartym do góry nosem odeszła. Wtuliłam się mocno w
Harry’ego.
-Nie przejmuj się nią.
-Jak mam się nie przejmować? To twoja była.
-Właśnie. Była. Nie liczy się już.
-Ja też kiedyś mogę się nie liczyć.
-Nie!
-Skąd wiesz co się wydarzy?
-Wiem. Nie rozmawiajmy o tym teraz.
Wróciliśmy do naszego stolika. Wypiliśmy kolejnego drinka.
Reszta cały czas o czymś rozmawiała. Niall śmiał się w niebogłosy. Nagle
ucichli i spojrzeli na nas.
-Coś się stało?- spytał Liam.
-Nie, wszystko Okay.
-Na pewno?
-Tak.
-Widzę właśnie. Mówcie. Co się stało?
-Caroline.
- Cofam swoje słowa. Nie mów mi o niej. Nie chcę tego
słyszeć.
-No widzisz.
-No dobra. Martwię się o was. Co z tą…ygh..hm.. Caroline?
-Przed chwila ją spotkaliśmy.
-Co ona tutaj robi?
-Skąd mam wiedzieć? Powiedziała, że przychodziła do nas,
wydzwaniała, tęskni i takie tam.
-Gdzie ona teraz jest?
Liam zerwał się na równe nogi, a reszt a chłopaków się na
niego spojrzała. Był zły. Wiedział, że Caroline zraniła jego przyjaciela.
-Li uspokój się.
-Jak? Nie chcę znowu paru dni spędzać w pokoju obok
użalającego się nad sobą Harryego.
-Wcale nie użalałem się.
-Ty tak uważasz.
-Możemy o tym nie rozmawiać?
-Ale to jej dotyczy.
-Nieważne.
-Kim była dla ciebie Caroline?- Po paru minutach
wysłuchiwania ich w końcu odważyłam się coś powiedzieć.
-Spotykaliśmy się.
-Była ważna dla ciebie?
-Sam nie wiem. Teraz ciężko na to pytanie odpowiedzieć.
-Głupio się czuję. Myślałam, że nigdy nie spotkam żadnej z
twoich byłych.
-Ja też.
-To niezręczna sytuacja.
-Nie martw się, dopilnuję, abyś już nigdy nie spotkała
żadnej.
-Jesteś pewny?
-Zaufaj mi. Okay?
-No dobrze. Liam, um.. usiądziesz wreszcie?
-Aa. Tak. Byłem po prostu w szok~u.
-No nie co dzień spotyka się swoje byłe.
-Skończymy chłopcy już ten temat.
Wstałam i złapałam mojego chłopaka za rękę. Jak to dobrze
brzmi „Mój Chłopak”. Jestem cholernie dumna z tego ile osiągnął. Jest
niesamowity. Taki ambitny. Harry to perfekcja. Pociągnęłam chłopaka za sobą.
Przyciągnął mnie do siebie i odwrócił. Moje plecy stykały się z jego klatką,
która szybko się unosiła i opadała. Ręce
Hazzy trzymały moje biodra. Lekko nimi kołysał w rytm muzyki, na boki przy czym
moje pośladki ocierały się o jego przyrodzenie. Lewa ręka chłopaka przejechała
w górę, wzdłuż mojego ciała. Odgarnął włosy z mojego ramienia i szyi. Złożył na
nich delikatne pocałunki. Gardłowy jęk wydostał się z jego ust. Odchyliłam
głowę do tyłu, tak aby opierała się o ramię chłopaka. Przeczesałam palcami jego
włosy. Znowu usłyszałam ten gardłowy jęk. Zatraciliśmy się w naszej bajce. To
był nasz i tylko nasz magiczny świat, do którego czasem odbywaliśmy podróże.
Ręce Harry’ego wróciły na moje biodra, a moje pozostały w jego nieskazitelnych
włosach. Nadal kołysał moimi biodrami. Było idealnie. Ta chwila mogła trwać
wiecznie, gdyby kolega Harry’ego nie chciał wydostać się z jego spodni.
Napierał bardzo mocno na moje pośladki. W sumie to powinnam się cieszyć, że mam
na niego taki wpływ.
-Widzisz jak na mnie działasz?- wymruczał do mojego ucha, a
jego gorący i szybki oddech lądował na mojej szyi.
-Harry?
-Hm..?- obcałowywał cały czas moja szyję.
-Wróćmy do domu. Co ty na to?
-Pewnie Maleńka.
Objął mnie w talii i ruszyliśmy w kierunku stolika, przy
którym siedziała reszta. Lou z Eleanor, Niall z jakąś brunetką, a Liam-
szatynką. Zayn był sam, wpatrzony w swój telefon. Harry na chwilę przysiadł się
do Daddy’ego, a ja wykorzystałam tą chwilę i usiadłam obok Malika. Położyłam
dłoń na jego ramieniu. Wpatrywał się nadal w swój telefon.
-Zayn. Co jest?
Spojrzał na mnie, ale po chwili jego wzrok skierował się tam
gdzie był wcześniej.
-Zayn. Powiedz mi.
Nagle odwrócił się do mnie. Objął moja twarz swoimi dużymi
dłońmi. Mocno wpił się w moje usta.
Zaczęłam go odpychać, ale był naprawdę silny. Usłyszałam głos Harry’ego.
Zacisnęłam usta najmocniej jak mogłam. Wreszcie Zayn skończył. Otworzyłam oczy.
Ujrzałam tylko jak pięść Harry’ego ląduje na policzku Malika.
-Masz się do niej nie zbliżać! Rozumiesz?
Zobaczyłam kolejne mocne uderzenie ze strony Harry’ego. Liam
i Louis próbowali go powstrzymać, ale na marne. Harry był bardzo silny. W końcu
codziennie trenował.
-Harry, proszę, zostaw go!- Zebrałam się w sobie i krzyknęłam.
Spojrzeli na mnie, a w moich oczach zaczęły pojawiać się
pojedyncze łezki.
-Harry! Ava się boi. Przestań!- Liam szarpnął mocniej
Harry’ego.
Podszedł do mnie i przytulił. Wiedziałam, że przy nim mogę
być bezpieczna, ale to jak zareagował, to jak był wściekły, powodowało u mnie
strach. Trzęsłam się. Louis zabrał ode mnie Harry’ego. Zawołali Niall’a, aby
ten zawiózł mnie do domu oddzielnym samochodem.
**
Dojechaliśmy. Kiedy auto stało już na podjeździe, ja nadal
siedziałam w fotelu, cała zapłakana, nerwowo bawiąc się palcami.
-Ava, wysiadasz?
-Tak, tak już.
Nie drgnęłam, ani na centymetr.
-Av, aby wysiąść z
samochodu musisz otworzyć najpierw drzwi. Chcesz to zrobić za pomocą siły
umysłu?
-Już wychodzę.
Zrobiłam teraz tak jak powiedziałam. Niall okrył mnie swoją
bluzą. Zaprowadził do pokoju. Usiadłam na ziemi, jednocześnie opierając się o
ramę łóżka. Niall zmierzał w kierunku wyjścia.
-Zostań.
-Jesteś pewna?
-Potrzebuję teraz kogoś, a chyba na Harry’ego lub Zayn’a nie
mam co liczyć.
-To w takim razie zostanę.
Przysiadł się obok mnie. Objął ramieniem i pozwolił
wypłakać.
-Co cię łączy z Zayn’em?
-Proszę nie pytaj mnie o nic.
-Ale to ważne, bo jesteś z Harry’m, a mimo to całujesz się z
na boku z Malikiem.
-To nie jest takie łatwe.
-No to właśnie, po to tu jestem. Wytłumacz mi to.
-Nie teraz. Proszę.
-No dobrze. Oprzyj się już i nie płacz.
Zasnęłam na ramieniu chłopaka.
**
Obudziły mnie krzyki dochodzące z dołu. Zebrałam się z
łóżka. Spojrzałam na telefon. Godzina 9.34. Jak ja długo spałam. Miałam na
sobie cały czas sukienkę z wczoraj i bluzę Niallera. Zeszłam na dół. Zayn i
Harry. Reszta chłopców tylko obserwowała. Widocznie jeszcze nie doszło do
rękoczynów. Poszłam do kuchni najciszej, jak tylko potrafiłam, aby nikt mnie
nie zauważył. Uf.. Udało się. Otworzyłam
lodówkę, ale widok jedzenia mnie jakoś odrzucił. Zaparzyłam sobie kawę.
Niestety ekspres nie jest cichy i chłopcy mnie usłyszeli. Weszli do kuchni.
-Jak się tutaj znalazłaś?- spytał Liam
-Spadłam z nieba.
-Ha ha bardzo śmieszne.
-Jak tak krzyczeliście, to nie dziwne, że mnie nie
zauważyliście.
-Jak takie cos się robi!- Harry się wtrącił.
-Przestań!
-Ja nie przystawiam się do dziewczyny przyjaciela.
-Tak, ale podrywanie mężatki jest w porządku?
-Ok. Nie wracaj do tego. Jesteś moim przyjacielem. Wiesz, że
mi na niej zależy.
-Ta, jak na poprzednich? Caroline, Lucy, Taylor, Emma,
Emily. Dalej mam wymieniać?
-Możesz wreszcie skończyć? To, że tobie nie wychodzi z
nikim, to nie zobowiązuje do tego, aby robić ze mnie jakiegoś kobieciarza.
Okay?
-Przestańcie w końcu się kłócić!
-Ava, proszę Cię. Nie widzisz tego, że Harry chce kolejną
zdobycz? Trofeum?
-Nie mów tak! Zresztą po co mi kolejne? Chciałem w końcu się
prawdziwie zakochać i udało się.
Wtuliłam się w mojego chłopaka i mruknęłam do jego ucha.
Cwaniacki uśmieszek ukazał się na jego twarzy. Przejechałam ręką po jego
umięśnionym torsie, który przykrywała biała koszulka. Tak bardzo brakowało mi
jego dotyku dzisiejszej nocy. Nadal jestem zła na nich za wczorajszą i
dzisiejszą kłotnie Chwyciłam za naszyjnik od Zayn’a i go zdjęłam.
-Masz. To nie ja jestem tą księżniczką.
-Wiesz, że jesteś. Zachowaj go. Proszę.
-Zayn, lepiej nie.
Harry wbijał w niego swoje spojrzenie, chciał, aby to się w
końcu zakończyło. Chwyciłam za prawą dłoń Zayn’a i położyłam na wewnętrznej części łańcuszek. Zacisnął ją w pięść. Odwrócił się i odszedł.
-Nie musiałaś.
-Jasne. Zerwałbyś z chęcią ten naszyjnik, jeszcze w dniu,
kiedy mi go dał.
-Masz racje.
**
Obudziły mnie promienie słoneczne, wpadające do pokoju i
zapach świeżo, parzonej kawy. Przeciągnęłam się. Harry już nie spał, ale leżał
koło mnie okryty, aż pod szyję kołdrą.
-Dzień dobry kochanie.
-Dzień dobry.
-Jak się spało?
-Z tobą zawsze dobrze.
-Zrobiłem ci śniadanie.
Wstał z łóżka. Był nagi. Zakryłam oczy lewą ręką.
-Harry! Ubierz się!
-Po co? Widziałaś mnie już nago.
-No i co. Ubierz się. Nie musisz paradować mi z gołym
tyłkiem przed oczami o..- spojrzałam na zegarek- o 9 rano.
-Oh. No dobrze. Skoro dla ciebie to taki problem.
-Po prostu idź się ubrać.
Położył tacę z jedzeniem na łóżku obok mnie. Płatki na
mleku. Wow. Pamiętał. Podniosłam jedna z miseczek i zobaczyłam jakąś karteczkę.
Wzięłam ją do ręki. Miseczkę odstawiłam.
-Harry?
-Hm.?
-Kocham cię.
-Jedz!
-Dobrze Tato!
-A właśnie. Co do twoich rodziców. Chciałbym ich poznać.
Moja mama i siostra też. Tak dowiedzieli się. Też czytają gazety. Już
wydzwaniała do mnie z pytaniami o ciebie milion razy.
-Będą zachwyceni. Cieszę się.
**
Parę dni później.
-Będę za tobą tęsknic.
-Ja za tobą bardziej.
-Zobaczymy się za dwa tygodnie.
-Długie dwa tygodnie.
-Zostaniesz z Justinem, ale lepiej by było gdybyś została z
Eleanor lub Emily. Dawno się z nią nie widziałaś. Prawda?
-Tak. Może się spotkam z nimi Zaproszę na parę dni, jednak
nie wiem czy powinnam. To wasz dom.
-Jest także twój. Tylko mi go tu nie roznieście. Chcę
jeszcze do niego wrócić. Muszę iść.
Ucałowałam namiętnie chłopaka. Przytulałam go, aż chłopcy
zaczęli wołać Harry’ego. Eleanor miała ten sam problem co ja. Już zaczynałyśmy
cholernie za nimi tęsknić. Stanęłyśmy we dwie w progu drzwi. Objęłyśmy się rękoma i machałyśmy do odjeżdżających
chłopców.
-Nie martw się, za dwa tygodnie ich zobaczymy.
Mój telefon zawibrował. Sięgnęłam do tylnej kieszeni spodni.
Natychmiast odpisałam.
-Eleanor! Tęsknie za Harry’m.
-Av, oni dopiero wyjechali. Musisz się przyzwyczaić. Też
bardzo tęsknie za Lou, ale rozumiem, że uszczęśliwiają tym miliony dziewczyn, a
kiedy one są szczęśliwe, to on jest uśmiechnięty. Jego uśmiech jest moim.
Usiadłam na kanapie, a El przyszła z popcornem w dużej,
szklanej, przezroczystej misie. Włączyłam „Breakfast at Tiffany’s”. Telefon,
który leżał na małym, czarnym stoliku zawibrował.
Poznał kogoś? Szkoda, że mi nie powiedział. Ciekawe jaka
jest?
-Justin przyjdzie.
-Kto to Justin?
-Kiedyś był moim narzeczonym. Do czasu, aż poznałam Harry’ego.
-A teraz?
-Pamiętasz jak wyjechałam na tą długą podróż?
-Tak, co z nią?
-To wtedy z nim byłam. Ale to przyjaciel. Nikt więcej,
-Acha.
-Przyjdzie ze znajomymi.
Pomyślałam: „Nie mów do cholery jasnej na mnie Maleńka!”
**
Wyszykowałyśmy się z Eleanor. Oby dwie włożyłyśmy bardzo
obcisłe, czarne, krótkie sukienki. Na nogi wsunęłyśmy tego samego koloru,
zwykłe szpilki od Louboutin’a. Usta pomalowałyśmy mocną, czerwoną szminką, a
oczy pozostawiłyśmy naturalne. Włosy rozpuściłyśmy i zrobiłyśmy delikatne loki.
Było idealnie.
**
Pobiegłam otworzyć drzwi. Justin i jego znajomi. Obdarzył
mnie uściskiem.
-Ava. Tęskniłem. Jak ja dawno cię nie widziałem.
-Też tęskniłam. Wchodźcie.