-Co robisz?
-Sprzątam bałagan, który już zdążyłeś zrobić.
-Szukałem czegoś.
-Rozumiem, że mam nie pytać czego?
-Tak.
-To nie będę.
-Zjedz śniadanie. Masz!
-Wykorzystałeś chyba jedzenie z całej lodówki.
-Nie wiedziałem na co masz ochotę, więc wziąłem wszystko.- posłał mi szeroki uśmiech.
-Wystarczyłyby zwykłe płatki z mlekiem.
-Nie!
Podeszłam, wtuliłam się w niego. Był taki ciepły i
delikatny. Miał na sobie zwykłą, białą koszulkę i czarne, obcisłe spodnie, te
co zawsze, brązowe, zdarte buty. Nie wyglądały one najgorzej, ale były
znoszone. Harry ubierał się naprawdę
dobrze, lubił modę. Zdarzało mu się nawet chodzić na pokazy mody, zarówno
damskiej, jak i męskiej. Cieszyłam się, ze nie musiałam sama chodzić na zakupy
i szukać czegoś, w czym może wyglądać dobrze, zastanawiać się czy mu się
spodoba. Harry chodził z chęcią do centrum handlowego, a czasami był nimi bardzo podekscytowany. Różnił się od reszty chłopaków. Lubił towarzystwo kobiet, rozumiał je i znakomicie się z nimi dogadywał. Jednym słowem- perfekcyjny.
-Kocham Cię, Harry!
-Ja ciebie też kocham.
**
-Kocham Cię, Harry!
-Ja ciebie też kocham.
**
Po zjedzeniu śniadania, ustaliliśmy, że pójdziemy na małe
zakupy, a wieczorem wybierzemy się do
jakiegoś klubu.
**
Harry otworzył mi drzwi od samochodu. Wysiadłam i złapałam
chłopaka za rękę. Wokół nas było mnóstwo fotografów, reporterów i dziennikarzy.
No tak Harry był super gwiazdą. Niczym świeże mięsko dla wygłodniałego psa.
Każdy robił zdjęcie lub krzyczał w naszą stronę, natychmiastowo podstawiając
mikrofony pod nasze usta. Szybkie przedostanie się do galerii od razu
wykluczyliśmy. Byłam przestraszona. Przecież nie co dzień koło mnie skacze tyle
ludzi. Czułam się nieswojo. Kiedy już przedostaliśmy się przez tłum natrętnych
paparazzi, wybraliśmy się do naszych ulubionych sklepów. Ochroniarz Harry’ego
chodził cały czas za nami. Ale gdyby nie on, fotografowie nie daliby nam
spokoju. Harry już w pierwszym sklepie wybrał dla siebie ciemne obcisłe
spodnie, parę zwykłych, czarnych koszulek i szarą marynarkę. Chłopak się uparł
i powiedział, że nie pozwoli mi wyjść z centrum handlowego bez przynajmniej
czterech, ogromnych, pełnych toreb ubrań, butów i innych akcesoriów. Nie
chciałam tego, aby za mnie płacił. Sama mogłam. Już widzę te nagłówki: „Czy
dziewczyna Harry’ego Styles’a jest z nim tylko dla pieniędzy?”, „Poleciała na
kasę!”, „Uwiodła młodego, bogatego wokalistę brytyjskiego boybandu!” Nie
chciałam tego, ale mój chłopak jest bardzo uparty.
-Ava, a ty?
-Co ja?
-No weź cos! Ja stawiam.
-Harry, mówiłam, że
nie chcę, abyś mi czegoś kupował.
-Ale ja cię o to proszę.
-No, nie wiem.
-Proszę, weź coś dla siebie.
Harry poprosił ekspedientki, aby wybrały coś dla mnie. No
tak, musiał dopiąć swego. Poszłam do przebieralni, a panie przyniosły mi w
ekspresowym tempie sukienki, spodnie i koszulki. Aktualnie mierzyłam kremową sukienkę.
Leżała idealnie. Spojrzałam na metkę z ceną i uśmiech zszedł mi z twarzy. Jej
cena była zdecydowanie za wysoka.
-No i jak?- usłyszałam glos Harry’ego zza zasłony.
-Może być.
-Przymierz to!
Zobaczyłam rękę chłopaka, która trzymała wieszak z kompletem
koronkowej, czarnej, ekskluzywnej bielizny. Takiej jak on lubi.
-Harry!
Szybko odsunęłam zasłonę i groźnym spojrzeniem zmierzyłam
chłopaka.
-Mówiłaś, że nie za dobrze wyglądasz w tej sukience.
-Sama nie wiem.
-Wyglądasz cudownie. Jakby była zrobiona dla ciebie.
Bierzemy ją!
-Ale, no Harry, ona nie jest tania!
-Nie ważne. Jest ładna, a teraz przymierz jeszcze to!
Pomachał bielizną przed moją twarzą. Chwyciłam ją w ręce,
zasunęłam zasłonę i zaczęłam zdejmować sukienkę. Do szatni wszedł Harry.
Zasłoniłam się przed chwilą zdjętym ubraniem.
-Co ty robisz?
-Chyba potrzebujesz pomocy.
-To ty tak uważasz.
-Ja to wiem. No już odwróć się!
-Czy ty kiedyś przestaniesz być taki natrętny?
-Taki już jestem. No to co mierzymy?
-Harry. Ta sukienka w zupełności mi wystarczy.
-Nie! Ja chcę Ci kupić więcej!
-Ale ja nie wiem czy to dobry pomysł.
-To genialny pomysł! No już, przymierz tą bieliznę.
-Okay.
-Grzeczna dziewczynka.
-Oh.. Nie mów tak!
-Wiem, że to lubisz.
Odgarnął moje włosy z czoła i je pocałował.
-Przymierz.
Wypchnęłam go z przymierzalni i zmierzyłam komplet. No tak,
była idealna. Wiedział co lubię. Miał rację.
Wyszłam z szatni, po tym jak się ubrałam i poszliśmy do
kasy. Ekspedientka zapakowała rzeczy w papierowa torbę, a Harry zapłacił. Ucałował czubek mojej głowy, a ja się
zarumieniłam.
Wyszliśmy ze sklepu wtuleni w siebie.
-Harry?
-Hm..?
-Co zamierzasz założyć na wieczór?
-Chyba jakąś koszule w kratę i moje ulubione czarne spodnie.
A ty?
-Ah.. Tak, mówisz o tych schodzonych rurkach?
-Tak, właśnie o tych.
-Trzeba Ci odświeżyć szafę. Kupić nowe buty, spodnie. Cały
czas w tych samych chodzisz.
-Lubię je. Są wygodne.
Weszliśmy do kolejnego sklepu. Rzuciłam się na dział męski,
a Harry na damski. On mi coś znajdzie, a ja jemu.
Wzięłam trzy pary zwykłych, czarnych rurek, parę krótkich,
dżinsowych spodenek, parę granatowych rurek, koszulę w czerwono-czarną kratę, a
także niebiesko-czarną, czarną aksamitną marynarkę, parę bordowych obcisłych spodni,
czarny sweterek, kilka neonowych koszulek, szare T-shirty. Musiałam poprosić
ekspedientki o pomoc w noszeniu tego wszystkiego. To nie był koniec. Ja nadal
szukałam. Kolejna marynarka, tym razem czarna, brązowa koszulka z rękawem ¾ i trzema metalowymi guziczkami Zwykła biała, taliowana koszula, powinna się przydać i
podobać Harry’emu. No, skończyłam w tym sklepie. Z uśmieszkiem na twarzy
powędrowałam do przymierzalni. Usiadłam przed nimi na dużej, czerwonej,
skórzanej kanapie. Ekspedientki proponowały mi już jakieś czasopisma, kawę,
herbatę i wodę. Zwracały się do mnie, jakbym była co najmniej królową Elżbietą.
Nie potrzebowałam tego wszystkiego. Chłopak wszedł do szatni, a za nim szły
panie z dużą ilością ubrań, które miałam przymierzyć. Jak nic, spędzimy tutaj
godzinę. Harry uśmiechnął się do mnie i podał kobietom rzeczy, które miał na
rękach, aby rozwiesiły je w szatni i pomogły mi.
-Widzę, że dużo dla mnie wybrałaś.
-Mówiłam, trzeba odświeżyć twoją szafę. Zacznij od spodni.
Idź pierwszy! Chcę zobaczyć Cię we wszystkim.
Harry nie sprzeciwił się i grzecznie wszedł do przebieralni,
a ja rozsiadłam się wygodniej na sofie. Po niecałych dwóch minutach Harry
wyszedł z szatni w czarnych rurkach, potem bordowych, granatowych i na końcu
krótkich spodenkach. Wszystkie pasowały. Czas na koszulki. Z szesnastu wybrał
jedenaście. Chyba wiem co lubi. Harry ubrał się w swoje rzeczy i wyszedł z
przebieralni.
-Teraz Ty! Panie ci pomogą a ja popatrzę.
-No dobra.
Wstałam z kanapy i ruszyłam do przebieralni. Spojrzałam na
rzeczy, które znalazł Harry. No tak. Czego ja mogłam się spodziewać. Większość
to krótkie, obcisłe sukienki.
-Harry!
-Co?
-Krótszych się nie dało?
-Mam iść poszukać? Była tam jedna taka…
-Nie! To był sarkazm!
-Szkoda.
Wychyliłam się zza zasłony i posłałam mu mordercze
spojrzenie. Śmiał się. Ba.. żeby tylko. Zwijał się ze śmiechu na kanapie.
Wróciłam do mierzenia ubrań. Wszystko pasowało. Harry mówił, że we wszystkim
wyglądam świetnie. Jednak ja miałam inne zdanie.
-No nie wiem Harry.
-Bierzemy! Dla mnie jest świetnie.
Wstał z kanapy i podszedł do mnie.
-Wyglądasz cudownie.- Odgarnął włosy z mojej szyi i ucałował
ją- I bardzo seksownie.
Odepchnęłam go i weszłam z powrotem do szatni. Przebrałam
się w swoje rzeczy. Wyszłam z przymierzalni. Rozejrzałam się w poszukiwaniu
Harry’ego. Stał przy kasie i śmiał się razem z kasjerką. Druga kobieta pakowała wszystko do toreb.
Podeszłam do mojego chłopaka i złapałam go za rękę. Uśmiechnęłam się do niego,
a następnie do kasjerki. Zmroziły mnie wzrokiem. No tak, pewnie myślą, że
żeruję na Harry’m. To nie było miłe. Chwycił za trzy torby i wyszliśmy.
Ustaliśmy, że teraz wejdziemy do sklepu z obuwiem. Harry rozglądał się za
trampkami Converse, butami do biegania i jakimiś na co dzień, które byłyby
podobne do tych brązowych sztybletów. Zdecydował się na białe trampki. No tak, a to
dziwne. Ma już chyba szóstą taką parę. Jeśli chodzi o sportowe buty, to wybrał
neonowe Nike. Mówił, ze są najwygodniejsze, ale kolor był identyczny jak tej
koszuli, którą mu kupiliśmy. Mogę stwierdzić, że wiem co mu się podoba. Harry
namówił mnie na parę sandałków na obcasie i takie same Converse jak on miał.
Następnym sklepem, do którego chciał wejść był salon z garniturami. Po co
mu? Od razu gdy przekroczyliśmy próg
sklepu, Harry’ego zaatakowały ekspedientki. Chyba go znały, bo powitały go słowami:
„Witamy Panie Styles, życzy sobie Pan tak jak zawsze szklankę wody?” Tak, to
było trochę dziwne, ale rozumiałam, że jest sławny. Znają go wszędzie.
-Nie Pani Carolino. Jestem tu z moją dziewczyną i chciałem,
aby doradziła mi co mogę założyć na ślub.
-Żeni się Pan?
-Nie, nie ja. Mój znajomy, ale to nieistotne.
-Mamy nowa kolekcję, co prawda jeszcze jej nie wystawiliśmy,
ale może ją Pan zobaczyć.
-Jeśli mógłbym.
-To zapraszam tam.
-To nie będzie problem? Prawda?
-Oczywiście, że nie. Jesteśmy dumni z tego, że jest Pan
naszym klientem.
Ekspedientka zaprowadziła nas na zaplecze. Na wieszakach,
jeszcze w pokrowcach wisiały nowe garnitury.
-Niektóre modele są tylko w jednym rozmiarze.
-Szukam czarnego garnituru.
-To tutaj, już Panu pokazuje.
Kobieta pokazała nam trzy garnitury. Harry je dokładnie
obejrzał i przymierzył. W każdym wyglądał świetnie.
**
-Może zrobimy sobie przerwę i pójdziemy na kawę?
-Już masz dosyć?
-Nie po prostu chciałem chwilę z tobą posiedzieć, sam na
sam.
Wybraliśmy się do najbliższego
Starbucks’a. Ja zamówiłam
White
Caffè Mocha, a Harry- Espresso Macchiato, a do tego dla każdego z nas po Bajglu
z serkiem śmietankowym. Usiedliśmy
przy stoliku w rogu kawiarni i czekaliśmy na nasze zamówienie. Rozmawialiśmy o
najbliższych koncertach One Direction, zbliżającej się trasie, wszystkim. Siedzieliśmy
obok siebie. Jego ręka spoczywała cały czas na moim kolanie i lekko je głaskała.
Musnęłam jego usta. Uśmiechnął się do mnie. Kobieta przyniosła nasze
zamówienie. Upiłam łyka z mojej kawy. Posłodziłam i zamieszałam łyżeczką.
Poczułam rękę chłopaka, która sunęła w górę mojej nogi. Spojrzałam na nią i
zatrzymałam.
-Harry?!
Jego głowa była zanurzona
pomiędzy moim ramieniem a szyją. Pozostawiał tam pocałunki.
-Harry?! Co ty robisz?
-Nic.
Zamruczał do mojego ucha. Proszę
Harry, nie teraz. Nie teraz. Ścisnęłam mocniej jego dłoń, aby przestał. Nie
przestawał.
-Harry! Proszę. Nie teraz.
-Czemu nie?
Mówił tym sowim niesamowicie
kuszącym głosem, który doprowadzał do szaleństwa. Wiedział, ze nie mogę
-Harry? Wszystko w porządku?
-Tak.
-Właśnie widzę.
-Myślałem, ze będziesz milsza.
-Co mam być dziwką, która za parę
rzeczy puści się?
-Oczywiście, że nie. Ale milsza możesz
być.
-Jeśli ci to nie pasuje mogę iść.
-Zostań.
-Po co jeśli Ci to przeszkadza?
-Oh.. No zostań.
Wstał z fotela i podszedł do mnie
od tyłu.
-Zostań. Zostań dla mnie. Nie
chciałem tak zareagować.
Ucałował mój policzek.
-Chodź. Idziemy się przejść.
-A co zrobimy z tym?
Wskazałam na torby ze sklepów.
-Mój ochroniarz się tym zajmie.
Co powiesz na Hyde Park?
**
Kiedy dotarliśmy do parku, Harry
zaczął chwalić się swoją wiedza na jego temat.
-Wiedziałaś, że Hyde Park to
jeden z królewskich parków w Londynie? Położony na obszarze 390 akrów. W 1536
roku Hyde Park nabył w posiadanie Henryk VIII,
który pozyskał je od mnichów z Opactwa Westminsterskiego. Później park
był prywatnym terenem łowieckim Jakuba I.
W 1637 roku Karol I zmienił jego naturę i park stał się
miejscem publicznym.
Harry chyba planował przyjście
tutaj, bo jaki normalny człowiek to spamięta?
-W Hyde Parku występowało też
wiele osób. Na przykład The Rolling Stones w 1969r., Pink Floyd
w 1970r., Queen
w 1976r., Eric Clapton- 1996r., Bon Jovi
w 2003 i 2011r., Red Hot Chili Peppers w 2004r., i Madonna w 2012r.
Kiedy Harry skończył swoją przemowę
usiedliśmy w cichym miejscu na ławeczce i patrzyliśmy na dzieci bawiące się w
oddali. Oparłam głowę o ramię Harry’ego, a ten mnie objął nim.
**
Wróciliśmy do domu, w którym
panował ogromny bałagan. Nie przejęliśmy się tym i ruszyliśmy do naszej
sypialni. Była godzina 19. Planowaliśmy wyjście do klubu na 21. Wyjęłam jedną
ze swoich nowych sukienek, która zmuszała mnie do wstrzymywania powietrza w
płucach. Zrobiłam szybko jakiś makijaż, włosy pozostawiłam rozpuszczone. Włożyłam
szpilki na nogi. Byłam gotowa.